Hau, Przyjaciele!
Nie chciało mi się rano opuszczać wiklinowej budki, gdy rodzice krzątali się przed wyjściem do pracy. Dzieci śpią, na dworze ponuro, więc ułożyłem się wygodnie na boku, rozprostowawszy wszystkie łapy. Planowałem spać do południa. Jednak szybko obudził mnie telefon. "Co?- mamrotała Paulina- Do lasu?! Już zaplanowałyście trasę? No dobra, tylko muszę wrócić przed 15.00, bo mama dała mi całą listę prac. Tobi? No pewnie, że go wezmę!" W ten sposób wróciliśmy do rytmu tegorocznych ferii- czyli nerwowe bieganie po mieszkaniu, SMS-y, potem szybko na autobus. Warto było. Las, nawet w bezśnieżną zimę, jest piękny i ciekawy. Tym razem to dziewczyny mnie pilnowały, bo tak bardzo pochłaniały mnie ślady, że wciąż miałem ochotę na ich tropienie. Wracałem niechętnie, ale rozumiem, przygotowanie obiadu to bardzo ważna sprawa. Jestem takim samym miłośnikiem lasu jak jedzenia. Cześć. Tobi.