Hau, Przyjaciele!
Ministranci i marianki sprzedają dzisiaj sianko i różne świąteczne ozdoby. Biegają więc pod kościół, wpadają do domu na chwilę z koleżankami i kolegami. Hałas, zamieszanie, całe rzdy butów w przedpokoju. Tymczasem Pani położyła się, nakryła kocem i mówi, że boli ją gardło. O! To ja natychmiast jestem przy niej. Kładę się w nogach i warczę, jeśli ktokolwiek się zbliża. Paulina z przedpokoju co jakiś czas podaje informacje, ile zarobili. A jutro na roratach wystawiają jasełka. Gimnazjaliści swoją inscenizację pokażą w środę. Po obiedzie wpada Babcia. Bo Pani to jej córeczka. Dzieci zawsze śmieszy sposób, w jaki Babcia traktuje ich mamę. Na szczęście ból gardła mija, bo dogoterapia wygania każdą chorobę w ekspresowym tempie. Wszyscy mnie chwalą, że tak dzielnie się Panią opiekowałem, a ja nie do końca wiem, czy mówią serio, czy żartują. Pani wstaje, więc biegnę do ogrodu, by sobie trochę poszczekać. Cześć. Tobi.