piątek, 7 grudnia, 2007r.

Hau, to ja!
Swoje prezenty mikołajowe zjadłem już wczoraj. "Podziel się, Tobi, z biednymi psami"- odezwała się rano Paulina i bezceremonialnie zabrała dwie puszki karmy z lodówki. Potem buszowała po kuchni i po chwili pokazała mamie reklamówkę wypełnioną kaszą, ryżem, makaronem. "VI a zbiera jedzenie i koce dla schroniska dla bezdomnych psów i kotów" - tłumaczyła. Hm, z natury jestem egoistą, ale teraz wyobraźnia zaczęła pracować, więc opanowałem zazdrość. Po roratach wpadła do nas Jadzia. W trójkę udaliśmy się do pani Marii, by też mogła włączyć się do akcji. No i aż dwie reklamówki z żywnością i kocami dotrą jutro do szkoły. A ja nieco zawstydzony zakopałem się w mojej przytulnej wiklinowej budce, gdzie jest tak ciepło. Czym zasłużyłem na takie bezpieczne i dobre życie? Tobi.