Hau, Przyjaciele!
Dzieci w szkole, a pod naszym domem coraz większy ruch. Już nie szczekam, bo przecież wiem, dokąd ciągną te tłumy ludzi. Po południu odczułem, że jest w domu jakiś inny nastrój. Pani z Panem pojechali na zakupy, jakby to był piątek lub sobota. Wrócili zmęczeni i rozdrażnieni. Starym zwyczajem wyżyli się na bezbronnych- Kuba oberwał, że siedzi tylko na gadu, Paulina mogłaby się podnieść z tapczanu i ogarnąć coś w mieszkaniu. Dzieci nie zmyły naczyń, a ja brudnymi łapami wniosłem za dużo brudu. Zepsuli nastrój, miałem nawet wrażenie, że jakoś zimno zrobiło się w mieszkaniu. Na szczęście po kolacji wymruczano przeprosiny, wszyscy obejrzeli film, a ja przytulałem się jak mogłem do każdego po kolei! Cześć. Tobi.