Hau, Przyjaciele!
Pakujemy się! Kręcę się z szyszką w pysku między pokojami, gotowy do drogi. Ale to chyba nie dzisiaj. A upał jest tak straszliwy, że chociaż nie ma burzy, co chwilę następują wyładowania emocji. Pan mruczy pod nosem i wciąż znika w garażu mieszczącym się w piwinicy domu. Pędzę za nim, z szyszką w zębach i też się trochę chłodzę. Ale zaraz dzwoni komórka, to Pani nas namierzyła i każe wracać. Kuba wydostał się z mieszkania pod pretekstem zawiezienia jabłek do babci. Paulina błaga, że chce umyć samochód. Pan się nie zgadza, by robiła to sama i już po chwili leją na siebie z Panem wodę, ja też obrywam, szyszka gdzieś ginie, szczekam, Paulina piszczy, jest świetnie. Przybiega Jadzia, wraca Kuba z Łukaszem i jest jeszcze weselej. Pani pojawia się z ostrzeżeniem na temat rachunku za wodę, ale gdy ją polali -od razu się śmieje. Tylko Funia spogląda na nas z pogardą i kładzie się w kręgu zachodzącego powoli słońca. No, ale kto zrozumie kota? Cześć. Tobi.