Hau, Internauci!
Niedziela nawet w Soli jest inna. Pani Maria odświętnie ubrana, elegancko podane posiłki, a Funia to się rządzi jeszcze bardziej niż przez cały tydzień. Rozumiem, że ona nie odchodzi od domu dalej niż na 10 metrów, ale to ja jestem bardziej czujny i potrafię lepiej alarmować, więc ja jestem ochroniarzem! Jozue- to nasz dzisiejszy biblijny gość. Już czuję, że go lubię. Energiczny, odważny, pomysłowy. Tylko psa mu brakowało. Ksiądz Wojtek odprawił dzisiaj mszę w kaplicy na szczycie góry. Czułem się jakoś uświęcony, bo mogłem siedzieć w pobliżu. Dlatego tylko raz kłapnąłem zębami, gdy Funia chciała zajrzeć do środka. Po obiedzie ksiądz dokładnie tłumaczył sprawy oblężenia Jerycha. Zabawy odbywały się przy jednym z campingów. Ewelina siedział w środku, dzieci urządzały podchody, by się do niej dostać, strażnicy ostro pilnowali naszego Jerycha. Mieli jednak zawiązane oczy, więc wytężali słuch i demaskowali napastników. No to mnie podpuszczano, abym był szpiegiem, szeleślił w trawie, wprowadzał strażników w błąd. A podczas pogodnego wieczorku były marsze i dzikie wrzaski. Mury Jerycha musiały runąć. By rozładować energię, starsi chłopcy urządzili dyskotekę. Nie lubię tego, bo nie jestem wtedy w centrum uwagi. Poszedłem więc do kuchni, położyłem się obok Funi i zasnąłem kamiennym snem. Cześć. Tobi.