Hau, Przyjaciele!
Rano, gdy miały się zacząć rutynowe sobotnie czynności, dzieci nagle z dzikim wrzaskiem wpadły do rodziców, rzuciły sie ojcu na szyję i wykrzykiwały życzenia na Dzień Ojca. To coś dla mnie, takie akcje. Chociaż Pan nie jest moim ojcem, ale ja też skakałem po nim, piszczałem, szczekałem, przy okazji lizałem, kogo mi się udało i zaraz za to obrywałem.
Śniadanie trwało bez końca. Bo na dworze padal ciepły deszcz i nikt się o to nie gniewał, gdyż ludzi i psy zmęczyły ostatnie upały. Rodzina wróciła do problemu wakacji. Pani oświadczyła, że jej się nie chce nigdzie jechać. Gdy pada, a w domu jest sucho i przytulnie, to absolutnie nia ma ochoty na wyjazd. Ja też zastanawiałem sie przez chwilę, czy w namiocie są tak wygodnie legowiska jak np fotel Pana. Dalsze rozważania zostały jednak przerwane, gdyż skoro jest Dzien Ojca, to rodzice muszą swoich tatusiów odwiedzić. Wskoczyliśmy więc do samochodu i spędziliśmy miłe chwile u obu dziadków. Każdego z nich kocham jakby byli moimi ojcami! Cześć. Tobi.