Hau, Przyjaciele!
Rodzina wyszła rano, a ja usiadłem na parapecie. Hm, coś podejrzanie duży ruch przy kościele. Pani Maria, ubrana odświętnie, też spieszy na mszę. Pomachała mi ręką. Rozumiem, nie mam wyć, dopóki nie wróci. Oczy mi się zamknęły i sam nie wiem kiedy, a już wróciły dzieci. Paulina i Jadzia chciały ćwiczyć swoje role u pani Marii, ale kartki z tekstem gdzieś się zawieruszyły. "Tak chowałam tekst przed Łukaszem, że teraz nie mogę znaleźć!"- narzekała dziewczynka, a my cierpliwie czekaliśmy na korytarzu. Na szczęście Paulina niczego nie zgubiła, więc to wystarczy do prób. A tamte kartki się znajdą, gdyż-jak zapewniała pani Maria- dzisiaj świętego Antoniego, który pomoże odnaleźć każdą zgubę. Po próbie pobiegliśmy na pola, gdzie szukałem ciekawych śladów. Potem wszyscy poszli do kościoła, a wieczorem zadzwoniła Jadzia, że znalazła scenariusz. Św. Antoni pomógł. Lepszy niż pies tropiciel. Ciekawe, jak on to robi? Cześć! Tobi.