Hau, Przyjaciele!
Dzieci od rana w szkole, ja przygotowuję się do drzemki, a tu furtka skrzypi, jakieś piski, okrzyki, tupot nóg na korytarzu. Zacząłem koncert, czyli rozpaczliwe wycie, na które pani Maria zawsze reaguje. Już po chwili mogłem witać grupę przyjaciółek Hanki. Przyszły na czereśnie i na plotki. Zupełnie nie rozumiem fascynacji owocami! Wędliny, słodycze- to powinno rosnąć na drzewach. Poza tym tak głupio się czuję, gdy ludzie wspinają się po drabinie, siadają na grubszych konarach, a ja- kundel jamnikopodobny- mogę tylko ujadać na trawie! Na szczęście dzisiaj maturzystki szybko napełniły pojemniki czereśniami. Potem ułożyły się na kocach. Ja między nimi. Rozmawiały o przyszłości. Hm, moje marzenia wiążą się tylko z rodziną. Najbardziej bym chciał, żeby wciąż byli w domu, nie zostawiali mnie samego, byśmy urządzali wycieczki na pola! Niczego więcej nie pragnę! Cześć. Tobi.