Hau, hau, to ja!
Pani wstała dzisiaj wcześniej i długo stała przed lustrem. Wyglądała jakoś inaczej. Najgorsze są jednak perfumy! Uważam, że zapachy kupuje zupełnie nietrafione! Zacząłem kichać i skomleć, by mnie wypuszczono do ogrodu! Potem usłyszałem, że właśnie dzisiaj przypadają imieniny Jadwigi i Pani wróci później z pracy. Dzieci nie miały zachwyconych min, szczególnie, gdy mama tłumaczyła im, co mają załatwić. Ja też poczułem się niepewnie, bo lubię, gdy Pani krzata się po kuchni i pamięta o Tobim. Nagle zadzwonił telefon i Pan usłyszał, że czeka go bardzo ważne zebranie, więc nie wiadomo, kiedy wróci. Od razu poczułem, że nadchodzą kłopoty. Nie pomyliłem się. Głównym problemem okazał się zlewozmywak. Najpierw zapełniły go solidnie Paulina z Jadzią. Potem Kuba jadł w pośpiechu i przypalił patelnię. Wieczorem góra naczyń była już imponująca i czekałem na pierwsze starcie rodzeństwa. Byłbym sędzią w tym pojedynku, ale nagle zadzwonił Pan. Nie wiem, co powiedział, ale dzieci wyłączyły telewizor i bardzo długo zmywały. Oczywiście, pod moim nadzorem. Cześć. Tobi.