Słyszałam od koleżanek o życiu po śmierci. Mówiły, że jeśli ktoś umrze rodzi się na nowo jako inna osoba. Sny to wspomnienia z poprzedniego życia. Słyszałam o takich ludziach. Wszystko co mówili, zgadzało się z wydarzeniami z ich poprzedniego życia, a przecież nigdy tam nie byli, nie znali różnych osób, a wszystko o nich wiedzieli. Czy mam wierzyć w życie po śmierci? Czy to prawda? Beata
Droga Beato
W pewnym programie telewizyjnym prawie codziennie lecą jakieś bzdury o ufoludkach, wędrówce dusz i innych niesamowitościach. Program nazywa się „Nie do wiary”. Weź sobie ten tytuł do serca, bo w takie rzeczy naprawdę nie warto wierzyć. Pamiętaj, że każda gazeta, radio i telewizja przede wszystkim muszą mieć jak najwięcej czytelników, słuchaczy i widzów. Z tego powodu rzucają się na wszystko, co ciekawe. A jeśli jakiś pan opowiada na przykład, że spotkał fioletowego psa z pióropuszem na głowie i fajką w zębach, to przecież jest ciekawe. A może ten pan ma kłopoty z psychiką? Nieważne! W telewizji dorobi się do jego opowiadania jakieś bum, bum i zgrzytanie, i już wszyscy w to wierzą. Potem co drugi telewidz też będzie miał bliskie spotkanie trzeciego stopnia z podobnym stworem. Zauważ, że to widać nawet w Twoim liście: „słyszałam”, „koleżanki mówiły...”. Ale sama nie pamiętasz, żebyś kiedykolwiek była kominiarzem albo nawet słoniem, prawda? Twoje koleżanki też chyba takich doświadczeń nie mają.
Kiedyś mój znajomy opowiadał o wędrówce dusz, bo gdzieś też coś „usłyszał”. Widać było, że wierzy w to, że ta sama dusza raz może być ptakiem, raz rybą, a raz człowiekiem. W związku z tym przestał jeść mięso, żeby przypadkiem nie skonsumować swojego dziadka. Kiedyś przyszedł i bardzo poruszony opowiedział mi, jak jego babcia przed samą śmiercią powiedziała, że właśnie widzi, jak przychodzą po nią jej dawno zmarli bliscy. Nie powiedział tylko, czy ci krewni zjawili się w postaci pająków, pantofelków albo, na przykład, trzech króli. Bo to by wynikało z jego przekonań.
Wydawałoby się, że nie można wierzyć, iż ziemia jest okrągła i jednocześnie kwadratowa. Ale jednak są tacy, którzy uważając się za chrześcijan, jednocześnie wierzą w reinkarnację – czyli wędrówkę dusz. Jedno z drugim jest absolutnie nie do pogodzenia.
A jeśli ktoś naprawdę umie opowiedzieć o życiu kogoś, kogo nie znał? No cóż, to może się dziać w różny sposób, na przykład za sprawą hipnozy. Mogą być zresztą setki innych przyczyn. Wyciąganie wniosku, że to jego poprzednie życie daje w ten sposób znać o sobie, jest zupełnie nieuzasadnione.