Myślę, że mam powołanie. Chcę zostać księdzem. Rodzina o tym wie, popiera mnie. Lubię polski, religię, geografię i historię. Niestety, nie lubię matematyki, chemii, fizyki i biologii. Boję się, że nie dostanę się do liceum, gdy z tych przedmiotów zawalę test. Co robić, by moje powołanie się nie zmarnowało?
Uczyć się ze zrozumieniem. Piszę to jako osoba o podobnych przed laty problemach. Też jestem humanistką, a przecież maturę z matematyki musiałam zdawać. Jeszcze jest czas. Ćwicz rozwiązywanie testów. Może ucz się z kolegami, może sam, jak Ci lepiej. Staraj się, by uzyskać jak najwięcej punktów z testu humanistycznego. Walcz o dobre oceny. Jeżeli z Twoich ocen i z wyników testu będzie wynikało, że jesteś humanistą, powinno się udać. Czasami nauczyciele mocno Was straszą, aby zmobilizować do pracy. Studia teologiczne też nie są łatwe, trzeba będzie przejść przez różne, często bardzo trudne przedmioty. Skoro widzisz siebie jako księdza, staraj się odpowiedzieć na powołanie właśnie rzetelną nauką. Znam osoby, którym to się udało, chociaż wydawało się nie do przeskoczenia. Gdyby rzeczywiście nie przyjęli Cię do liceum, to okrężną drogą też można osiągnąć cel. Znam księdza, który zaczął od zawodówki, potem uczył się w wieczorowym technikum i dopiero po latach skończył seminarium. Teraz dalej się kształci. Na razie nie myśl o tej drodze, tylko weź się w garść, czasu jeszcze sporo. Rzetelnie ćwicz stare testy, wiele jest w różnych broszurach i książkach. Ucz się na bieżąco. Źle zdany egzamin nie zmarnuje powołania. Dojdziesz do celu inną drogą. Czytaj tygodnik „Droga”, tam są terminy różnych rekolekcji, może znajdziesz coś dla siebie. Życzę powodzenia, silnej woli i wytrwałości.