Agata Kwarciany, Gliwice, kl.IV
Podróż do Londynu
Wróbelek Lewelek przysiadł na parapecie okna, przez które było widać wszystko co się działo na lekcji angielskiego. Dzisiaj była ostatnia lekcja z całego kursu. Lewelek dużo już się nauczył. Następnego dnia wybierał się do Wielkiej Brytanii, do Londynu. Walizki popakowane, tylko lecieć. Przysiadł ostatni raz na tym parapecie. Można naprawdę powiedzieć, że mówi jak rasowy, angielski wróbel.
Dzień później Lewelek był już w Anglii. Na obrzeżach Londynu znalazł Ptasi Hotel i wynajął tam pokój.
-Nie ma co marnować czasu. Lecimy na miasto – pomyślał wróbelek i zamknąwszy za sobą drzwi pokoju wyleciał z hotelu.
Leciał przez chwilę w deszczu, aż zauważył wielką wieżę z zegarem. Okno było tam otwarte, więc schronił się w ponurym wnętrzu. W środku było pusto i chłodno. Lewelek znalazł sobie kamyczek – jako zabawkę i tak nim rzucał, że wpadł mu pomiędzy trybiki, które napędzały zegar. Cały mechanizm przestał działać. Przestraszony winowajca szybko wyleciał z wieży zegarowej, której nazwa „Big Ben” zapamiętał jeszcze z lekcji angielskiego.
-Eee… . Jeden zegar mniej czy więcej, to bez różnicy – myślał Lewelek, bo nie zdawał sobie sprawy z tego, jaki to wielki zabytek. – Najgorsze, że dalej jestem mokry. O, znowu okienko! Wlecę tam.
W pomieszczeniu było bardzo dużo ludzi. Niektórzy stali bez ruchu, a inni robili im zdjęcia. Wróbelka zastanowiło, dlaczego większość osób się nie rusza. Siadł jednemu z nich na głowie i zaczął skakać (żeby ten „ktoś” dał znak, że żyje). Inni ludzie pokazywali ptaszka palcami, a osoba , po której skakał, pozostawała bez ruchu. Po nieudanej próbie rozruszania nieruchomego człowieka wyleciał przez okno i wpadł prosto w ręce Ptasiej Policji Scotland Yard.
-Postawiono ci zarzut zatrzymania Big Bena oraz próby zniszczenia figury w Madane Tussaud. Grożą ci dwa lata więzienia – powiedział ptasi inspektor.
-Z Big Benem to było zupełni niechcący, a z tym Madame coś, to już zupełnie nie wiem o co chodzi.
-Skoro tak, to otrzymujesz nakaz opuszczenia Anglii i 500 pestek dyni grzywny
Naburmuszony Lewelek zapłacił , wrócił do hotelu, spakował się i chcąc-nie chcąc poleciał do Polski.
Gdy opowiedział mamie tę przygodę, to podsumował ją zdaniem:
-Po co ja się uczyłem angielskiego? I tak nie mogę tam wlatywać. Teraz będę chodzić na kurs francuskiego, a gdy polecę do Francji to zwiedzę Paryż. Tam przynajmniej nie mam zakazu wstępu.