„Delfiny pruły wodę niczym torpedy. Trzymały się zazwyczaj w grupkach po pięć, sześć sztuk, płynąc wachlarzem typowym dla kolarskich wyścigów.(...)
„Nie wydaje się państwu, że delfiny swą słynną inteligencję i pogodę ducha, zawdzięczają awanturniczej wręcz przeszłości?” „Może tak, może nie” byliśmy niepewni „No to pomówmy” zaproponował motorzysta i spojrzał na marynarza pokładowego. „Michał mógłby nam przypomnieć ciekawe wiadomości o pochodzeniu delfinów. Czytał ostatnio na ten temat.” Zatem posłuchajcie” nie dał się prosić Michał i zaczął opowiadać.
„Delfiny, przed milionami lat nie były, jak obecnie, delfinami, lecz najprawdziwszymi rybami. Ale rybami, którym chyba za ciasno było w wodzie. Chcąc więc jakby przewietrzyć się po szerokim świecie” mówił obrazowo marynarz „puściły ongiś kantem rodzime oceany, i zwąchawszy się z lądem zamieszkały na nim. Owe ryby, przodkowie dzisiejszych delfinów, zmieniwszy parafię, zmieniały rzecz jasna i skórę. Pod wpływem nowych warunków na ziemi przeistaczały się kolejno w płazy, gady, a wreszcie w ssaki. Lecz potem, jakby nabrykawszy się do syta na ziemi, zatęskniły na powrót do „ojczyzny łona”, i niczym synowie marnotrawni wróciły do wody. Wróciły już nie jako ryby, ale jako ssaki. Z czasem ssaki te przybrały w wodzie wygląd delfinów.” „Podtrzymuję mą teorię” odezwał się po chwili motorzysta Paweł „że ta lądowa eskapada wyszła delfinom na korzyść. Od swych przodków, otrzaskanych po świecie, nabrały inteligencji i życiowych doświadczeń. (...) Jednak wróciwszy do morza już nie umiały jak ryby oddychać powietrzem rozpuszczonym w wodzie. (...) Za to znacznie lepiej niż ryby nauczyły się pływać. Gdyby nie były tak zwinne i szybkie w pływaniu, to nie mogłyby sobie robić ulubionego papu z różnych sardeli, śledzi, czy latających ryb”
Amerykański autor, Thomas R. Henry w swej książce The strangest things in the world opisuje pewne współczesne ryby, żyjące w rzekach i jeziorach Syjamu, które, jak onegdaj protoplaści delfinów, wychodzą dziś na ląd. „Ryby te, z wyglądu zbliżone do okoni, osiągnęły stadium, w którym aby żyć, muszą oddychać powietrzem atmosferycznym. Należą do grupy ryb, mających dodatkowy narząd, tak zwany błędnikowy, umieszczony w jamie ponad skrzelami, za pomocą którego pobierają tlen bezpośrednio z atmosfery. Same skrzela już im nie wystarczają do utrzymania się przy życiu. Ryby owe – paradoksalnie! – utopiłyby się, gdyby przebywały zbyt długo tylko w wodzie”
Nasuwa się pytanie: czyżby zapowiedź nowych delfinów? Z odpowiedzią trochę poczekajmy, bagatela, kilka milionów lat”
Polecam całą książkę!!! - KaBe