nasze media Mały Gość 12/2024

Jadwiga Chmielewska

dodane 10.09.2008 21:31

Per aspera ad astra rozdz. III

Per aspera ad astra. Przez trudy do gwiazd.
Rozdział III

Tata mojego taty - Lewis Popers i mama mojego taty - Linsey są naprawdę fajni, ale teraz... nie wiem, mają takie miny jakby ta katastrofa w ogóle ich nie ruszała. To tak, jakby ktoś krzyknął: Idziemy grać w piłkę! Kiedy na dworze panuje huragan.
Siedzę z tyłu czarnego, eleganckiego merca, a oni z przodu. Jadą za szarym nissanem dziadka. Nie wiem czemu, ale teraz o wiele bardziej wolałabym siedzieć w aucie taty Ma... Mamy....
Zaczynam nienawidzić łez. Znów cisną mi się pod powieki. O mojej najwspanialszej rodzicielce myślę teraz z dużej litery. Teraz nie ma "mama", tylko "Najukochańsza Mama". Chyba już wiem o co chodziło księdzu Watersowi na ostatniej katechezie. Powiedział wtedy: "To co mamy, doceniamy dopiero,
gdy to stracimy." Okropna prawda. Dojechaliśmy. Chwytam za klamkę ale drzwi nie chcą się otworzyć. Dziadkowie wysiadają normalnie. Szybko odkręcam okno.
-Hej! Czemu nie mogę wyjść?! Otwórzcie te drzwi! - drę się nieźle. Ale kurczę, co oni sobie wyobrażają?! No sorry, oni się nawet nie odwracają, tylko idą w stronę domu! Zaczynam kopać w przednie siedzenie i walić pięściami w drzwi. - OTWÓRZCIE TE CHOLERNE DRZWI!!!
-Kochanie, zostań w samochodzie - mówi moja 'babcia'. Żadna babcia. Głupia, nic nie czująca żmija.
-TATO!!!!!
Tata wysiada właśnie z auta KOCHANEGO DZIADKA i najpierw patrzy na mnie a potem na swoją rzekomą matkę z wielkim zapytaniem w oczach.
-Mamo? Co ty robisz? Czemu Melanie nie może wyjść z auta?
-Ian, tak będzie lepiej, zaufaj mi.
CO. ZA. CHORA. BABA!!!
-TATO!!!!
Tak się histerycznie drę, że ojciec wyrywa kluczyki z rąk swojego ojca i otwiera mi drzwi. Kiedy tylko te stają otworem, rzucam się w ramiona taty, a moim rzekomym "dziadkom" posyłam najbardziej nienawistne spojrzenie, jakie potrafię. Nienawidzę ich! Niech stąd spadają i zostawią mnie, tatę i dziadka
w spokoju!
-Meli, już. Kwiatuszku, już cichutko. Chodźmy do domu.
Obejmując mnie ramieniem, ruszamy w stronę drzwi wejściowych. Mój Tatuś! Czuję się jak małe dziecko, które zostało porwane i teraz wróciło do rodziców. A właściwie do jednego...
Patrzę się przez ramię. Dziadek idzie za nami i patrzy na tych dziadów z wysoko uniesionymi brwiami.
Tata otwiera drzwi i pomaga mi ściągnąć płaszczyk, po czym bierze mnie na górę do mojego pokoju. Siadam na łóżku, a tata staje nade mną i pomaga ściągnąć sweter. Jest już grubo po 23. Potem pomaga mi ściągnąć koszulkę. Jak widzi mój stanik to spala niezłą cegiełkę.
-Oh, kochanie, przepraszam. Czasami zapominam, że masz już 15 lat, a nie 3 - bąka ze spuszczoną głową.
Uśmiecham się blado.
-Nie ma sprawy tato, czas tak szybko leci...
Mówię między innymi o tym, że Najukochańsza Mama tak krótko z nami była. Moje wspomnienia najdalej sięgają lat '99. Pamiętam jak moja Najukochańsza Mama trzymała przede mną tort, żebym zdmuchnęła świeczki.
-Weź prysznic, przebierz się w piżamę i połóż się łóżka, potem przyjdę sprawdzić czy śpisz. Na razie muszę porozmawiać z moimi rodzicami i dziadkiem. Aha, jutro nie idziesz do szkoły. Zostaniemy w domu. Muszę załatwić kilka spraw. Nie wiem do kogo mam zadzwonić, nigdy nie robiłem pogrzebu i...
Wszystko mówi na jednym oddechu, patrząc za niezasłonięte okno. Wargi zaczynają mu drgać. Zaciska zęby, zsuwa żaluzje, a potem wychodzi z mojego pokoju, zamykając za sobą drzwi.
"Bezsens ma sens" - mawiała Glorie, moja przyjaciółka z podstawówki. Trzymałyśmy się w czwórkę - Glorie, Mili, Lora i ja. Ojciec Glorie umarł gdy miała 8 lat, a jej matka wyszła ponownie za mąż gdy miała 11, rok później, z powodu jej ojczyma, przeniosły się do Stanów. Lora, na wspomnienie o niej
zawsze mnie kuje serce, miała wypadek. W dwa dni po wyjeździe Glorie, wpadła pod samochód, wracając ze szkoły. Nie odzyskała przytomności. 10 dni później stwierdzono śmierć kliniczną.
Świetnie, Glorie wyjechała 3 lata temu, Lora umarła 3 lata temu, a teraz umarła Najukochańsza Mama.
Muszę koniecznie zobaczyć się jutro z Mili. Z naszej paczki zostałyśmy my dwie, musimy się trzymać razem. Mam pomysł! Zaproponuje jej, że co wieczór będziemy sobie wysyłać SMS-y, że u nas wszystko w porządku. O tak! Dobra, idę się wykąpać.

~~>><<~~

Kiedy wychodzę spod prysznica, owijam moje mokre włosy w ręcznik i szybkoubieram piżamę. Zaczynam się niepokoić, bo z dołu dobiegają jakieś krzyki. Wychylam głowę za drzwi i, upewniając się, że nikogo nie ma górze, podchodzę do poręczy schodów. Oczywiście zapewniając sobie wcześniej drogę szybkiej ucieczki do pokoju, jakby się coś działo.
-Ona nie może tu zostać! - o, to chyba matka mojego taty. Przepraszam, Taty, oboje kocham po równo, mimo, że Najukochańszej Mamy już z nami nie ma.
-Ian, posłuchaj matki. Wie lepiej niż ty, co będzie lepsze dla Melanie.
-Chcecie mi zabrać wszystko co najcenniejsze?! - o jasny gwint, oni mówią o mnie, co gorsza, Tata płacze! - Nigdy nie polubiliście Debi! Zawsze byliście przeciwko nam!!! Bardzo jest wam na rękę, że jej już nie ma! Wynoście się stąd! Ale już! Mam 36 lat i umiem zadbać się o siebie i Meli!
-Ianie! Spójrz na siebie! Jak Melanie ma brać z ciebie przykład? Jak ma zapomnieć, kiedy ty cały czas rozpamiętujesz Deborahe?!
Czy ona oszalała?! O nie! Tak nie może być! Wkraczam do akcji! Zbiegam po schodach i wchodzę do salonu. Dziadek siedzi na fotelu, odwrócony w stronę wyjścia do ogródka, zamyślony. Ojciec Taty usadowił się na naszej kanapie, która stoi zaraz przy drzwiach i nieźle się na niej rozwalił. Ta jego nonszalancja na twarzy! Grr... trzymajcie mnie, bo wydrapie mu oczy! Tata stoi na środku pokoju, odwrócony plecami do Dziadka, a Jego matka naprzeciwko niego, odwrócona plecami do swojego mężulka. Kiedy wkraczam do pokoju tata patrzy na mnie. Aż mi się serce kraja! Nie żebym miała coś przeciwko łzą u facetów, a jeszcze Tatuś ma bardzo duży powód do płaczu, ale to takie smutne.
-Coś ty powiedziała? - warczę na matkę mojego Taty, mrużąc oczy.
-Ianie! - ta kobieta zwraca się do Taty z pretensją. Zdążył się otrząsnąć i chyba nie przeszkadza mu, że nie położyłam się do łóżka.
-Co chcesz? - pyta ze złością.
-Jak ty się do mnie zwracasz! - oburza się. - Jaki dajesz przykład swojej córce?!
-Słuchaj no! - podchodzę do tej kobiety, a ręcznik spada z moich włosów na podłogę. Jest ode mnie tylko troszeczkę wyższa, więc nie mam problemu, żeby wbijać jej mój palec wskazujący w jej splot słoneczny. - Jeśli jeszcze raz wyrazisz się o mojej Najukochańszej Mamie źle, to obiecuję, że wywalę cię
stąd na zbity pysk i nawet nie jękniesz.
-Meli, dość - Tata bierze z podłogi ręcznik, kładzie mi go na ramionach i lekko odciąga mnie od tej baby. Ona natomiast wpatruje się we mnie zaskoczona. Mówiłam już, że ma narysowane brwi, a prawdziwe wyrwane? I że ma na ustach wręcz OKROPNĄ różową szminkę i w ogóle kilo tapety na twarzy. Na sobie ma jasną garsonkę, która podkreśla tylko jej niezliczone fałdy. Aha,
jak była w liceum, to była cheerleaderką, masakra. Chyba pokarze Heter jej zdjęcie i będzie wiedzieć jak będzie wyglądała za jakieś pięćdziesiąt lat. Baba się otrząsa.
-Ianie, ta pannica nadaje się do specjalnej szkoły z internatem, gdzie nauczą ją szacunku, kultury i tak dalej, skory ty i ta twoja Deborah nie potrafiliście tego zrobić przed 14 lat.
-PRZEZ 15 LAT JAK JUŻ COŚ I NAWET JEŚLI, NIC CI DO TEGO. WYWALAJ STĄD, BO ZADZWONIĘ PO POLICJĘ!!! - drę się porządnie i zaczynam płakać, Tata przykuca i sadza sobie mnie na kolanach, mocno przyciskając do piersi.
-Dziękujemy bardzo za tę wyczerpującą wypowiedź, nie skorzystamy z państwa usług - Dziadek staje przed tą babą i wskazuje ręką w kierunku drzwi wyjściowych.
-A co pan sobie wyobraża?! Nie ma pan prawa, to nie pański dom. Jej też nie. Poza tym Dziadek ma pełne prawo tu być, bo ja tak chce, a to jest mój dom.
-Obawiam się, że jednak nie ma pani racji. Bo nie wiem czy pani wie, ale od jutra będę pełnoprawnym mieszkańcem tego domu.
- Co?
Baba wybałusza na niego oczy. Tata za bardzo się nie przejmuje jego słowami, co znaczy, że on coś o tym wie.
-Niby z jakiej racji?! - piszczy ta stara baba.
-Z racji testamentu mojej córki, który zatwierdzony jest jej podpisem oraz jej męża, a zarazem pani syna.
Moja mama napisała testament? Wow, no nieźle. Ciekawe czego jeszcze nie wiem?
-Ha! Też coś! - mówi z pogardą. - I co tam napisała?
-Że w razie jej śmierci mam zamieszkać z moim zięciem i wnuczką - odpowiada ze stoickim spokojem.
-Idźcie stąd - odzywa się mój Tatuś, stawiając mnie na podłodze.
-Słucham? - głupia, głupia, GŁUPIA BABA!
-Jest już późno, a my jesteśmy zmęczeni. Możecie już iść. Żegnam.
JA KOCHAĆ MÓJ TATUŚ I MÓJ DZIADZIUŚ!!!
-Właśnie jest późno, nie uważasz, że powinniśmy przenocować?
-Jak wolisz, ale na pewno nie tutaj. Jesteście wystarczająco bogaci, żeby opłacić sobie hotel albo najbliższe B & B (Bed and breakfast - z ang. łóżko i śniadanie - przyp. aut).
-Ty.. ty... - nie no, uau! Głupiej babie brakuje słów! - Zostałeś właśnieoficjalnie wydziedziczony z naszej rodziny!
-Fajnie, też cię lubię, a teraz jeśli łaska to możecie już stąd iść, bo generalnie chcielibyśmy się już położyć spać - mówi wskazując dziadka i klapiąc mnie po ramieniu.
-Phi!
Głupia baba wychodzi z wysoko uniesioną głową, a stary dziad wędruje za nią, tyko na chwilę zatrzymując się przy Tacie, żeby powiedzieć:
-Mówiłem ci, że tego pożałujesz.
-Serio? Nie, ja jestem najszczęśliwszy na świecie. I wiesz co? Współczuje ci. Będziesz się jeszcze nieźle musiał namęczyć z matką. Ha! Ja przynajmniej mam najukochańszą córkę na świecie i wspaniałego teścia, za to ty starą, zmierzłą babę, która suszy ci głowę nowym garniturem! Idź już, jesteś
żałosny!
Stary dziad przeszywa go morderczym spojrzeniem i wychodzi z naszego domu za swoją "żoneczką".
Słyszymy wszyscy warkot silnika i w domu zapada cisza.
-No, czas iść spać - Dziadek klaszcze w dłonie. - To był długi dzień.
-Taak - zgadza się Tato patrząc w podłogę. Popycha mnie lekko ku Dziadkowi.
-Tato, położysz Meli spać?
-Dobrze.
Tata podchodzi jeszcze do mnie, całuje w czoło i mocno przytula.
-Wszystko będzie dobrze - szepcze. Tak bardzo chciałabym w to wierzyć!

~~>><<~~

Leżę w łóżku. Nie mogę zasnąć. Gdy tylko zamykam oczy, widzę przed oczami szpital. Jak dziadek wyszedł ułożyłam się w łóżku, przytulając mojego ulubionego Misia-Nisia, którego używałam jeszcze w dzieciństwie. Staram się nie ruszać, żeby nie robić szelestu, bo chcę usłyszeć co mówi Dziadek i
Tata.
-Napij się teraz, jeśli ci to pomoże, ale kiedy następnym razem będziesz w sklepie nawet nie zbliżaj się półki z alkoholem. Ian, przerabiałem to, naprawdę, wyrządzisz nie tylko sobie wielką krzywdę.
-Ale muszę coś robić, bo dostanę szału! Muszę się czymś zająć! Kiedy pije, przypominają mi się same najwspanialsze chwile!
-Ian, dobrze wiesz, że po tych miłych wspomnieniach przychodzą te najgorsze.
-Tato, ja już nie wiem czego mam się chwycić.
-Teraz, masz iść wziąć prysznic, przebrać się w piżamę, zobaczyć co u Melanie i iść spać. A rano zobaczymy.
Słyszę kroki na schodach, lepiej spróbuje już zasnąć. Kiedy Tata wchodzi do pokoju jestem już na granicy snu i jawy. Ojcowski pocałunek i lekkie pogłaskanie wpływają kojąco na stargane nerwy i odpływam powoli w krainę...AAAA.... snu. Mniam, mniam.


« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..