nasze media Mały Gość 12/2024

Magdalena Pilawa kl. IV a (we współpracy z opiekunką gazetki „Świat Trójki”) ze szkoły PSP nr 3 w Jelczu-Laskowicach

dodane 29.11.2007 09:14

Boso przez Sybir

Nikt nie może wiedzieć więcej o historii, niż sam uczestnik tych wydarzeń. O losach polskich zesłańców na Sybirze w latach 1940- 1946 opowiadała uczniom klas czwartych PSP nr 3 w Jelczu – Laskowicach pani Maria Litwin. Spotkanie obyło się 16 listopada br.

To cud, że wróciłam...
Pani Maria wspominała też swoją syberyjską Wigilię i pierwszą komunię świętą, którą przyjęła z rąk księdza, również zesłańca, w tej samej „ziemlance", w której na co dzień mieszkała. Ksiądz Kapusta przepytał ją pacierza, katechizmu i tak przygotowana przyjęła komunię. Potem, po uroczystości, prorokował, że pani Maria wróci do Polski. Ona sama nie wierzyła w to, bo już wtedy chorowała na szkorbut, zapalenie stawów i gruźlicę płuc.
I jego słowa sprawdziły się.
„Wróciłam i żyję. I to jest dopiero prawdziwy cud. Być może wróciłam po to, żeby się tu z wami spotkać. Kiedy tak na was patrzę, czuję się jedną z was. Z jedną różnicą. Wy macie całe buty, książki, swoich nauczycieli. Czasami cieszycie się, kiedy nie ma lekcji. Ja przez te sześć lat zesłania tak strasznie tęskniłam do szkoły. I potem, już w Polsce, zanim udało mi się rozpocząć naukę, przeżyłam mnóstwo upokorzeń. Czułam wielki żal, kiedy ludzie w Polsce pytali, za co nas zesłano. Jak jakichś złoczyńców. A przecież nas zesłano za nic. Za to tylko, że byliśmy Polakami.
Człowiek, który nie ma swojego kraju, żyje na zesłaniu, jest nikim, półzwierzęciem. Dlatego, pamiętajcie dzieci: najważniejsze dla was, to żyć w pokoju, w wolnym kraju, od nikogo niezawisłym.”

Kiedy spotkanie zbliżało się ku końcowi, dzieci siedziały jak zaczarowane. Niektóre potrzebowały trochę czasu, aby otrząsnąć się z tych niesamowitych przeżyć. Chwilę potem posypały się pytania. Było ich tak wiele, że udzielenie odpowiedzi na nie wszystkie zajęłoby jeszcze wiele, wiele godzin.

Pisząc te słowa, zdałam sobie sprawę z tego, że taki sposób poznawania naszej historii jest chyba najlepszy z możliwych. Nikt nie może wiedzieć o niej więcej, niż sam uczestnik tych wydarzeń. A jeśli jeszcze robi to w tak wspaniały sposób, jak pani Maria Litwin, to warto tego posłuchać.
Mam nadzieję, że nie było to ostatnie takie spotkanie.




« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..