A gdy był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko; wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go.(Łk 15,20)
Dariusz Kowalski
aktor
To przypowieść o Miłosiernym Ojcu! To On wybiega marnotrawnemu synowi naprzeciw i rzuca mu się na szyję! Ujrzał go z daleka. Musiał go wypatrywać! Długo, cierpliwie, z miłością.
Ojciec wypatruje mnie, syna, który wybrał życie po swojemu. Do czego to doprowadziło? „... Ten mój syn był umarły” – Ojciec mówi to dwa razy. Co zrobił syn, kiedy sięgnął dna? „Zastanowił się...”, czyli rachunek sumienia! „Zabiorę się i pójdę do mojego ojca i powiem mu: ojcze zgrzeszyłem...”, czyli wyznanie grzechów, spowiedź! W sakramencie pojednania wpadam w ramiona Ojca, który mnie wypatruje i czeka!
Kiedyś na rekolekcjach w klasztorze sióstr zawierzanek miałem odbyć spowiedź z całego życia. Pół nocy spędziłem przed Najświętszym Sakramentem. „Zastanowiłem się” jeszcze raz i zobaczyłem, jakim bagnem było moje życie, kiedy próbowałem je układać bez Jezusa, z dala od Ojca.
Następnego dnia, w oddalonym o 6 km klasztorze jezuitów, o dziesiątej byłem umówiony na spowiedź. To było jesienią zeszłego roku, kiedy nastąpił nagły atak zimy. Zastałem samochód w głębokim śniegu, na podmokłym, trawiastym gruncie, ze stwardniałymi od zimna letnimi oponami. Do najbliższej wsi kilometr, a siostry właśnie miały nabożeństwo. Znalazłem jakąś łopatę, próbowałem odkopać auto, podkładać pod koła gałęzie. Im bardziej próbowałem wyjechać, tym głębiej się zakopywałem. Dochodziła dziesiąta, byłem pewny, że nie zdążę do spowiedzi! Aż tu nagle... Nie wiadomo skąd na tym pustkowiu pojawiło się trzech mężczyzn. Podeszli do mnie i mówią: „My pana wypchniemy”. Wiecie, jak się poczułem? Jak Abraham pod dębami Mamre! Cała Trójca przyszła mi na pomoc! Jak w bajce? Nie! Jak w życiu! Prosto w ramiona Ojca!
Nie ma znaczenia, jak daleko jesteś od Boga. Gdy zdecydujesz, „wracam”, cały dystans natychmiast pokona Bóg.