„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał”.
Niewiasty poszły skoro świt do grobu, niosąc przygotowane wonności. Kamień od grobu zastały odsunięty. A skoro weszły, nie znalazły ciała Pana Jezusa. Gdy wobec tego były bezradne, nagle stanęło przed nimi dwóch mężów w lśniących szatach.
Przestraszone, pochyliły twarze ku ziemi, lecz tamci rzekli do nich: „Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał”. (Łk 23,44-46.50.52-53;24,1-6a)
Grzegorz Górny, dziennikarz, redaktor naczelny "Frondy"
Trzynaście lat temu moja żona Angelika, będąc w dwunastym tygodniu ciąży, miała wypadek, na skutek którego poroniła. Nie dawało nam to spokoju. Zwłaszcza Angelika bardzo przeżywała stratę dziecka. Nie wiedzieliśmy, czy był to chłopiec, czy dziewczynka, nie nadaliśmy mu nawet imienia. Wiedzieliśmy jednak, że ma nieśmiertelną duszę. Postanowiliśmy prosić Boga o dobre przeżycie żałoby i o wskazanie, jakiej płci było dziecko. Po długiej modlitwie otworzyliśmy Pismo święte i trafiliśmy na fragment, który mówił o śmierci dwunastoletniego syna.
Nadaliśmy naszemu dziecku imię Serafin – tak jak nazywają się aniołowie pierwszego chóru niebieskiego. Ponieważ wierzymy w obcowanie świętych, często zwracamy się także do naszego Serafina i prosimy go o modlitwę w konkretnych intencjach. Kiedyś Angelika błagała go o wstawiennictwo w rozwiązaniu pewnego trudnego problemu, który wydawał się nie do przezwyciężenia. Po tej modlitwie sytuacja zmieniła się o 180 stopni i niekorzystna dla nas pierwotnie decyzja zamieniła się w rozstrzygnięcie lepsze nawet niż się spodziewaliśmy. Najbardziej przywiązane do Serafina wydaje się jego rodzeństwo – bracia i siostry, którzy, chociaż go nie widzieli na oczy, traktują go jako jednego spośród siebie. Kiedy nasze dzieci malują naszą rodzinę, to na obrazku nigdy nie brakuje Serafina – małego blondyna, który spogląda na nas z chmurki na niebie.”
Zmarłych bliskich nie spotka ten, kto szuka duchów. Spotka ich ten, kto szuka Jezusa