nasze media Mały Gość 12/2024

Krzysztof Błażyca

|

MGN 10/2010

dodane 16.09.2010 15:14

Twarda szkoła

O chłopcach z ulicy i o domu, który dla nich powstał z bratem Jackiem Rakowskim rozmawia Krzysztof Błazyca

Mały Gość: – Jak to się stało że „wylądował” brat na ulicy ?
– Zaczęło się od... maila, którego chciałem wysłać do rodziny, gdy po raz pierwszy przyjechałem do Lusaki. Szukałem kawiarenki internetowej i zobaczyłem chłopca leżącego na chodniku. – Co zrobić? – w głowie miałem kocioł myśli. Spanikowałem. Przeszedłem na drugą stronę. Maila zapomniałem wysłać. W nocy nie mogłem spać. Wróciłem za dwa dni. Znalazłem chłopaka, przedstawiłem się, zabrałem na śniadanie. Poza „dziękuję”, nie powiedział nic. Wtedy dotarły do mnie słowa Jezusa: „Jestem w tych najmniejszych“. I zacząłem szukać innych „dzieci ulicy“.

Gdzie ich brat znalazł?
– W przydrożnych rowach, w slumsach, na wysypiskach śmieci.

Dlaczego tam?
– Bo są sierotami, albo uciekają z domów. Powód? Czasem po prostu dlatego, bo zbił brata i bał się kary. Znam chłopca, którego ojciec bił codziennie.

Ile lat mają chłopcy?
– Są w różnym wieku. Od 10 do ponad 20 lat. Ale znajdowałem też 6-latków.

Jak wygląda ich życie na ulicy?
– To hardcor. Chłopcy żyją w grupach. Rządzą silniejsi. Starsi wysyłają młodszych, by żebrali. Część pieniędzy muszą im potem oddać. Jeżeli nie, czeka ich kara. Raz chłopakowi spalili plecy w ogniu. Innych kamienowali, bo liderowi grupy zginęła komórka. Na szczęście przyszedłem w porę i wykupiłem chłopców. Nawet ze strażnikami miejskimi musiałem walczyć, bo organizowali łapanki, wrzucali chłopców do zimnej wody, bili. Ale życie na ulicy to też plusy, bo grupa chroni, dba o ciebie. No i w grupie łatwo zarobić pieniądze.

Ile jest takich dzieci na ulicach Lusaki?
– Ja znam imiennie ponad 200 osób. Ponad 90 procent dzieci na ulicy to chłopcy.

Łatwo z nimi nawiązać kontakt?
– Najważniejsza jest szczerość – to podstawa przyjaźni. Podchodzę do każdego, podaję rękę. Dziwią się, że pamiętam ich imiona. Nauczyłem się nawet ich języka. Chodzę do nich rano, przed 6-tą. Wtedy mogę jeszcze z nimi porozmawiać, bo nie są odurzeni narkotykami. Trzeba kilku dni, by się do mnie przekonali. Siedzę najpierw z nimi przy ogniu, na śmietnikach. Dopiero potem powoli mogę mówić, że ulica nie rozwiązuje problemu. Mają twarde życie, ale są bardzo wrażliwi. Nieraz, gdy rozmawiamy, płaczą.

Jeśli nie ulica, to jakie jest dla nich rozwiązanie?
– Mogą zamieszkać u nas, w Domu Nadziei. Dom powstał po to, żeby chłopcy nauczyli się życia innego niż to na ulicy, i żeby wrócili do rodzin. Tylko najpierw muszą CHCIEĆ zrezygnować z życia na ulicy. U nas łatwo dostać jedzenie, więc zamieszkać chce każdy, ale nie każdy chce zmienić swe życie. To twarda szkoła, również dla mnie, bo trudno decydować: tego bierzemy, ten zostaje na ulicy. Ale inaczej nie można. Oni muszą spełnić pewne warunki.

Jakie?
– Proste. Muszą obiecać, że będą się starać nie brać narkotyków i nie upijać się. Powinni też zaprowadzić mnie do kogoś z rodziny albo do sąsiadów, żeby potwierdzili, że znają chłopca. Z rodziną pozostaję w kontakcie. Nawet, gdy chłopcy wrócą już do domu. W ośrodku najważniejsze, żeby chłopcy się uczyli. Kto się nie uczy, ma np. szlaban na telewizję. Wbijam im do głowy, że nauka to jedyny sposób na lepsze życie.

Jak długo chłopcy mogą być w ośrodku?
– Jedni po miesiącu uciekają z powrotem na ulicę, inni zostają kilka lat. Dwaj chłopcy są z nami już 10 lat. Wyszli na prostą, ale nie mają gdzie wrócić. Teraz nam pomagają.

Macie miejsce dla wszystkich, którzy chcą u Was być?
– Teraz mamy 36. chłopców. Dziewięciu śpi na podłodze, bo nie ma już gdzie wstawić łóżek. Chcielibyśmy rozbudować ośrodek...

A bratu, co utrudnia pomaganie tym chłopcom?
– Często mam telefon z ulicy: ktoś ciężko zachorował i natychmiast potrzebuje pomocy. A ja... nie mam samochodu. Pożyczam więc szybko auto, ale to zawsze trwa. Ośrodkowi przydałby się samochód dostępny w każdej chwili. Mógłbym wtedy częściej i szybciej docierać do dzieci żyjących na ulicy, ale też zabierać chłopców do rodzin, czasem mieszkających nawet kilkaset kilometrów dalej.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..