Tego auta nie uda się wam kupić. Nawet, gdybyście mieli 1,1 miliona euro. Wyprodukowano tylko 20 egzemplarzy samochodu. I pewnie wszystkie wylądują w Dubaju.
Roadster Lamborghini do lekkich nie należy: 1690 kg, bez pasażerów i paliwa. Za to pięknie świeci: bixenonowe przednie reflektory wspomagane są przez LEDy – zarówno w światłach pozycyjnych, jak i stopu, kierunkowskazów i do jazdy w dzień. I to właściwie wszystko, co widać – błyski. Tak jak zwykły Reventon, Roadster pomalowany jest matowym, szarym lakierem. Tylko odcień ma trochę inny. Kiedy przemyka koło nas w ułamku sekundy, widać tylko światła i odbłyski słońca na metalowych, wypolerowanych elementach.
Moc
6,5-litrowy dwunastocylindrowiec oferuje 670 chętnych do biegu koni mechanicznych. To się czuje pod nogą. Od 0 do 100 km/h w 3,4 sekundy – przyspieszenie wyciska z płuc resztki zapartego oddechu. Niestety – koniec przyjemności następuje przy 330 km/h. Wolno. Są samochody, które osiągają 335 km/h. Niemniej dźwięk silnika budzi przyjemny dreszcz. I dzięki przezroczystej pokrywie można go sobie obejrzeć podczas pracy. Napędzane są wszystkie koła. Dzięki temu żadne zakręty nie są straszne. Żeby nie trzeba było puszczać kierownicy, auto ma automatyczną sześciobiegową sekwencyjną skrzynię biegów, sterowaną z kierownicy.
Żadnych kompromisów
W tym samochodzie wszystko postawiono na osiągi. Silnik, zawieszenie, hamulce. Aerodynamika też jest doskonała. Żeby auto kleiło się do drogi, przy wyższych prędkościach z tyłu wysuwa się spoiler, odpowiedzialny za zwiększenie docisku aerodynamicznego. By zmniejszyć opory powietrza, schowano nawet pałąki bezpieczeństwa za fotelami kierowcy i pasażera. Wysuwane są w kilka setnych sekundy dopiero w momencie niebezpieczeństwa. Oczywiście przy prędkości 300 km/h szanse przeżycia są niewielkie, jednak producent zrobił, co się dało.
Lamborghini Reventon Roadster
fot. LAMBORGHINI
Dzieło sztuki
Lamborghini Reventon Roadster nazywany jest dziełem sztuki. Wygląda pięknie, kosztuje majątek, a szanse na jego zdobycie są mizerne. Czyli wszystko się zgadza. Ciekawe, czy skończy jak inne dzieła sztuki – na wystawie, albo w klimatyzowanym garażu, odkurzany od czasu do czasu. Szkoda by było demona prędkości zamkniętego na zawsze w szklanym pudełku.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.