Paweł Wojciechowski (SL WKS Zawisza Bydgoszcz) wynikiem 5,90 zdobył w koreańskim Daegu złoty medal 13. mistrzostw świata w skoku o tyczce.
Jego klubowy kolega Łukasz Michalski zajął czwarte miejsce - 5,85, a Mateusz Didenkow (SKLA Sopot) siódme - 5,75.
"Wow"- to najkrótszy i najczęściej słyszany komentarz na trybunach po skoku o tyczce Pawła Wojciechowskiego na 5,90, który dał mu w Daegu złoty medal 13. mistrzostw świata. W szoku był sam zawodnik, jego trener Włodzimierz Michalski i zagraniczni kibice.
Wojciechowski przed ostatnią próbą na 5,90 spojrzał na trenera, potem na tyczkę. Pobiegł. Poprzeczka się poruszyła i... nie spadła. Wojciechowski był bliski złota. Teraz wiele zależało od jego rywali. Dla faworyzowanego Lavillenie okazało się to za wysoko. Jeszcze nie odpuścił Borges. Największa niespodzianka konkursu. Zrzutki zaliczył jednak na wysokości 5,75 i to zadecydowało o tym, że złoto na szyję założy Wojciechowski.
Po rozstrzygnięciach Wojciechowski sprawiał wrażenie jakby sam nie wiedział co się dzieje. Złapał flagę i... był w szoku.
Długo nie mógł uwierzyć, że w poniedziałek w Daegu zdobył złoty medal mistrzostw świata w skoku o tyczce. "Nadal nie wiem, co się stało. Ale zrobiłem szopkę!" - skomentował pół godziny po konkursie.
"Nie mogę w to jeszcze uwierzyć. Troszeczkę dużo emocji jak na jeden dzień. Przecież jeszcze rano walczyłem z bólem pleców i nie mogłem wstać z łóżka, a teraz taki numer. Nie wiem co się stało. Kurczę, ciężko mi teraz cokolwiek powiedzieć, ciężko mi będzie jeszcze przez tydzień cokolwiek powiedzieć" - przyznał parę chwil po uzyskaniu tytułu mistrza świata.
«
‹
1
›
»