Blisko 170 kilometrów ma samodzielnie pokonać polski kitesurfer Janek Lisewski, który podjął się wyzwania przepłynięcia morza Bałtyckiego. Początek podróży planowany jest w okolicach Świnoujścia, koniec przy brzegach Szwecji, niedaleko Ystad.
Cała wyprawa ma trwać około dwunastu godzin i wymaga od Lisewskiego żelaznej kondycji. Data wypłynięcia Polaka jest uzależniona od pogody. Dopiero przy około trzech dniach sprzyjających warunkach na morzu, Lisewski będzie mógł wypłynąć w Bałtyk. W innym wypadku próba przepłynięcia morderczego dystansu mogłaby zakończyć się dla surfera uszczerbkiem na zdrowiu.
Dreszczyk emocji wyprawie Lisewskiego dodaje fakt wypłynięcia w otwarte morze bez jakiejkolwiek indywidualnej asekuracji. Kitesurfer posługiwał się będzie jedynie globalnym systemem ratowniczym.
- Założeniem Janka jest pokazanie, że można tak jak w himalaizmie wejść na największą górę i zdobyć koronę Świata. Przepłynięcie takiego dystansu na desce to wyzwanie porównywalne do wejścia na Mount Everest. To czego on chce dokonać wymaga żelaznej kondycji i bardzo długich przygotowań - mówi Jacek Gadzinowski zajmujący się promocją projektów sportowych w tym również związanych z kitesurfingiem, a prywatnie miłośnik tej dyscypliny.
Kitesurfing jest odmianą surfingu. Do uprawiania tego sportu zwykle używa się około 130 centymetrowej deski i latawca, który jest siłą napędową. Kitesurfing można uprawiać zarówno na akwenach słodkowodnych jak i morskich.
«
‹
1
›
»