Kobiety powinny poświęcać więcej czasu na modlitwę niż na malowanie się przed lustrem – stwierdził prawosławny arcybiskup jekaterynburski i wierchoturski Wincenty.
Biskup w prowadzonej na żywo rozmowie w telewizyjnej wyraził przekonanie, że kosmetyki przesłaniają naturalną urodę.
"Pan czyni nas pięknymi, a my tak zniekształcamy naszą urodę, że robimy z siebie dziwolągi. Jest to po prostu oszustwo i nierozumienie piękna. To tylko moda. Spójrzcie na ośmio- lub dziewięcioletnie dziewczynki. Po co je malować, skoro i tak są one piękne jak aniołki! A my niszczymy ludzi kosmetykami" – grzmiał hierarcha rosyjski.
Jego zdaniem, makijaż szpeci człowieka, tymczasem nie wiadomo dlaczego uważa się, że na tym polega piękno. „Jest to po prostu naigrawanie się z naturalnej urody, którą otrzymaliśmy od Pana. A my chcemy być piękniejsi niż stworzył nas Bóg" – mówił.
Prawdziwe piękno pochodzi z wnętrza duszy, przemienia ciało, sprawiając, że promienieje ono światłem i duchem. Na tym właśnie polega piękno, do którego dążyli święci – tłumaczył hierarcha rosyjski.
Zwrócił uwagę, że "należy szukać urody duchowej a przez nią otrzymywać od Pana urodę fizyczną”. Jest to wprawdzie wysiłek, ale malowanie się i korzystanie z kosmetyków też wymaga pewnego trudu.
Tymczasem przełożony zakonny Joasaf z klasztoru Świętej Trójcy w Kijowie, zastępca redaktora naczelnego czasopisma młodzieżowego „Otrok”, uważa, że misję wśród młodych należy prowadzić w zrozumiałym dla niej języku.
„Co jest ważniejsze dla młodej dziewczyny, która przyszła do cerkwi: jej figura czy życie duchowe?” – zapytał retorycznie, dodając, że oczywiście to pierwsze.
„Dlatego bardzo ważne jest znalezienie z nią kontaktu, zdobycie jej zaufania, a to można osiągnąć między innymi przez rozmowy o wyglądzie zewnętrznym i linii” – stwierdził mówca.
Przemawiając na spotkaniu dotyczącym subkultury młodzieżowej zaznaczył, iż w miarę włączania się w życie Kościoła i poznawania wartości prawosławnych, dziewczyna zrozumie, że wygląd zewnętrzny i zgrabna figura mają w życiu podstawowe znaczenie do chwili zamążpójścia.
Po ślubie natomiast na pierwszy plan wysuwają się inne troski – o męża i dzieci. „Ale dopóki jest młoda, dla niej oczywiste jest malowanie się, strojenie i dbanie o linię” – podkreślił o. Joasaf.
Na podstawie własnych doświadczeń pracy misyjnej uważa on, że młodzież doznaje dziś różnych lęków, przy czym większość młodych ludzi boi się obecnie nie szczurów i pająków, ale tego, że nie zostaną liderami, nie osiągną powodzenia.
„Rozmawiając o strachach, można stopniowo zbliżyć człowieka do wiary, wszak tylko człowiek wierzący nie lęka się, że może wydać się słabym” – stwierdził zakonnik.