Dian Fossey spędziła kilkanaście lat pośród goryli. Bawiła się z nimi, rozmawiała, nawet jadła to co one.
Przyjaciele nazywali Dian Królową Małp. Od dzieciństwa kochała zwierzęta. Jej marzeniem było poznać ich życie w naturalnych warunkach. Gdy 1963 roku po raz pierwszy znalazła się w Afryce, wiedziała już czemu chce poświęcić swe życie. Będzie badać goryle i chronić je przed wyginięciem. Odważna. Zdeterminowana. „Będę tu mieszkać i pracować” mówiła. Powróciła do Afryki, parę lat po swej pierwszej wyprawie. Wsparta przez Narodowe Towarzystwo Geograficzne zamieszkała w tropikalnych lasach Rwandy. Stworzyła stację badawczą - Karisoke. Opuszczała ją zaopatrzona tylko w aparat fotograficzny. Długie piesze wędrówki, spędzała na poszukiwaniu gorylich siedlisk. Znalazła je. Najpierw z ukrycia podpatrywała. Uczyła się ich zachowania. W końcu wyszła im naprzeciw. Początkowa cicha, z czasem zaczęła pomrukiwać jak one. Wykonywała te same gesty. Goryle przyglądały się jej z zaciekawieniem. Czym jest to blade stworzenie, co weszło pomiędzy nie? Stopniowo podchodziły do niej. Muskały swymi potężnymi, czarnym jak heban łapami jej białą skórę. Dian opuszczała wzrok. Małe gorylki wskakiwały jej na barana. Zaakceptowały ją. Spełniło się dziecięce marzenie Dian. Stała się częścią dżungli. Mogła fotografować i opisywać życie swych nowych przyjaciół. „Były duże i imponujące ale nie monstrualne. Sprawiały wrażenie uczestników pikniku, których zaskoczyli niespodziani intruzi.” zanotowała. Tubylcy nazywali Dian samotną kobietą z lasu. Niektórzy jej pomagali, ale miała też wrogów – kłusowników. Dochodziło do zatargów. Ścigała ich, karała. Czasem była nawet zbyt surowa. Stała się znana, jako obrończyni goryli. Niektórzy uważali że oszalała. Swoją determinację przypłaciła życiem. Zamordowano ją w 27 grudnia 1985 roku. Cios zadano nożem, który wcześniej odebrała jednemu z kłusowników. Jej śmierć przez długi czas była okrytą tajemnicą.
Obecnie zlecenie jej morderstwa przypisuje się byłemu gubernatorowi prowincji Ruhengeri, znanemu później z utworzenia szwadronów śmierci, które doprowadziły do śmierci ok. 800 tys. mieszkańców Rwandy w 1994 roku (pisaliśmy o tych wydarzeniach we październikowym numerze).
Dian pochowano, na cmentarzu goryli, który znajdował się na terenie stacji. Swoje życie pośród nich opisała w pamiętnikach ”Goryle we mgle”. Dzięki niej goryle rodziny w górach Rwandy przetrwały. Na jak długo?
Więcej informacji o gorylach i innych małpach, w lutowym numerze "Małego Gościa"