Jeszcze nigdy tak wielu cudzoziemców nie uczyło się języka polskiego. Poprawne wymawianie "chrząszcza" wkuwa tysiące Brytyjczyków, Belgów i Niemców - pisze "Metro".
Według nieoficjalnych statystyk (zbiorczych danych na razie brak) co najmniej kilka tysięcy Brytyjczyków wkuwa polskie słówka. Przykładów jest wiele. Pracownicy firmy Money Shop w Millfield, która zajmuje się transferami pieniędzy, w ten sposób ułatwiają sobie obsługę klientów z Polski.
- Zatrudniliśmy nawet waszych rodaków, żeby pomogli Anglikom w szybszym opanowaniu najważniejszych zwrotów - mówi Liz Bruden z Money Shop.
Inna grupa zawodowa to policjanci. W wielu hrabstwach mundurowi noszą ze sobą rozmówki angielsko-polskie. A w nich zwroty: "Czy jesteś ranny?" albo "Proszę ściszyć muzykę".
Polskiego uczą się też pracodawcy.
Z szacunków wynika, że liczba chętnych do nauki polskiego wzrosła w Wielkiej Brytanii o 200 proc. do kilku - kilkunastu tysięcy osób. I to tylko w ciągu ostatnich dwóch lat. Specjaliści twierdzą, że liczba Brytyjczyków posługujących się językiem Reja będzie rok w rok wzrastać o 20 proc. Albo jeszcze intensywniej.
"Na Wyspach język polski będzie niebawem jednym z obowiązkowych języków obcych w szkołach podstawowych i średnich - mówi Krystyna Milewska z ambasady polskiej w Londynie. - Do tej pory Brytyjczycy uczyli się w szkołach głównie francuskiego i hiszpańskiego, czasami niemieckiego". To samo dotyczy brytyjskich uniwersytetów. Większość z nich już niebawem będzie miała polish studies, czyli wydziały polonistyczne uczące także naszej kultury.