Na cmentarzu miłostowskim w Poznaniu odbedzie się pogrzeb Krystyny Feldman, aktorki teatralnej i filmowej. 91-letnia aktorka zostanie pochowana w Alei Zasłużonych.
Przed południem trumna będzie wystawiona w foyer Teatru Nowego, skąd kondukt żałobny przejdzie do kościoła ojców Dominikanów. Tam o 13.30 odprawiona zostanie msza pogrzebowa.
W holu Teatru Nowego w Poznaniu w ubiegłym tygodniu była wystawiona księga kondolencyjna. Na ścianach foyer zawisły ozdobione kirem plakaty z ostatniego monodramu aktorki pt. "I to mi zostało". Zgodnie z własnym życzeniem, Krystyna Feldman zostanie pochowna w stroju z tego monodramu - w białej bluzce i ciemnej spódnicy.
W swoim dorobku miała ponad 60 ról telewizyjnych i filmowych, m.in. w "Lalce" Wojciecha Hasa, "Pianiście" Romana Polańskiego, "Starej Baśni" Jerzego Hoffmanna.
Była jednym z pierwszych "straceńców" na łamach "Małego Gościa" (nr 9/2006):
"Są pewne wartości, za które człowiek zgodziłby się stracić wszystko. Moje pokolenie wypróbowywało już to ileś tam razy. Kiedy w 1939 roku napadnięto nas z obu stron. Jeden wróg oficjalny – Niemcy, drugi, nie daj Panie Boże, „przyjaciel” – Sowieci, którzy nam wepchnęli bagnet w plecy. Wtedy rzeczywiście byliśmy gotowi wszystko poświęcić, by odzyskać niepodległość.
Nie zetknęłam się z tym, żeby mi ktoś rewolwer przystawiał do czoła i groził, albo pluniesz na krzyż, albo kula w łeb. Takich sytuacji ekstremalnych nie miałam, ale przez cały okres PRL-u, a nawet stalinizmu, nigdy nie kryłam się ze swoją wiarą, z tym, że chodzę do kościoła. Do partii też się zapisać nie dałam. Powiedziałam, że musiałabym kogoś oszukać, albo Pana Boga, albo partię. Pana Boga nie chcę oszukiwać, a partię też nieładnie oszukać. Nigdy nie kryłam się z tymi wartościami, które są dla mnie najważniejsze. Materialnie wychodziłam na tym do kitu, ale moralnie czuję się czysta, że nie narobiłam świństwa, że nie zaparłam się w imię przydziału mieszkania czy samochodu. Zauważyłam nawet pewnego rodzaju szacunek w stosunku do swojej osoby. Również szacunek kolegów partyjnych i nie bardzo wierzących.
Są pewne wartości, których się nie sprzedaje. Tak mnie wychowano i tak wierzę. Może to jest droga zachowania spokoju wewnętrznego. Nie opłaci się życia budować na tym, co przemija. Co mi z tego, że będę miała pięć samochodów, cztery dacze i ochroniarzy? To wszystko diabli wezmą. Natomiast moje wartości są niezmienne."