Elżbieta Kowalczyk dostała Order Uśmiechu za zorganizowanie leczenia i operacji ponad 200 dzieci z Ukrainy, Rosji i Białorusi.Od 11 lat przywozi chore dzieci z Białorusi, Ukrainy i Rosji na leczenie do Krakowa. Do tej pory było ich już 250, z czego 80 z chorymi serduszkami.
Operacje serca, w zależności od stopnia skomplikowania, kosztują od kilkunastu do 20 tys. zł. Skąd bierze na nie pieniądze? - Są drogie, ale Pan Bóg otwiera serca i do tej pory nie było ani jednego przypadku, żeby względy finansowe zadecydowały o odmowie pomocy - wyjaśnia Kowalczyk. Fundusze pochodzą głównie ze zbiórek prowadzonych przez baptystów i inne kościoły protestanckie poza granicami Polski. - Przy czym wyznawana religia nigdy nie decyduje, czy dziecko dostanie pomoc. Liczą się jedynie względu medyczne - podkreśla Kowalczyk. Przez jej ręce przechodziły dzieci weteranów z Afganistanu, z rozbitych rodzin, opuszczone przez państwo: - Głównie z wadami serca, bo sława profesora Malca sięga daleko poza granice Polski. Ale też z innymi schorzeniami: na operacje ortopedyczne, przełyku, z nadciśnieniem, 10-14-latki z wrzodami żołądka - wylicza Kowalczyk. Nastolatki z wrzodami żołądka? - No tak, to wynik Czarnobyla i złej diety - opowiada.
- Czasami nie ma tygodnia, żeby nie było ze Wschodu telefonu z pytaniami, czy moglibyśmy przyjąć dziecko. Wszystkich rodziców odsyłamy do pani Kowalczyk, do prowadzonej przez nią Fundacji Kościoła Baptystów. Od lat udaje się jakoś zdobywać pieniądze, żeby te zabiegi finansować. Jest tu w szpitalu bardzo potrzebna, bo czasami rodzice przywożą dzieci bez telefonicznego uprzedzenia. A czasami też bez pieniędzy, tylko z nadzieją, że operacja będzie możliwa. Teraz wszystkich kierujemy do pani Kowalczyk - mówi prof. Edward Malec, szef kardiochirurgii szpitala w Prokocimiu.
Jak mówi prof. Malec, jeszcze kilka lat dzieci nie były prawidłowo zdiagnozowane. W ostatnich latach, również dzięki pieniądzom z fundacji, w Prokocimiu szkoleni są lekarze i pielęgniarki ze Wschodu. - To bardzo potrzebne, bo po operacji ktoś musi się tymi dziećmi fachowo zajmować. W porównaniu z sytuacją sprzed kilku lat dzieci są dużo lepiej zdiagnozowane - wylicza zalety współpracy prof. Malec.
Z informacji szpitala wynika, że za większość zabiegów płaci fundacja, gdy zaś dziecko ma polskie pochodzenie - Senat i Stowarzyszenie Wspólnota Polska. Od niedawna Elżbieta Kowalczyk jest zatrudniona przez szpital.
GAZETA.PL