Świniobicie, gazdowska muzyka i tańce na urodzaj. Ciemne ubrania, post o wodzie i morzanny w domu.
Od święta Trzech Króli do wtorku przed Środą Popielcową trwa karnawał, czyli tańce i zabawy. Czym ten czas zabawy i następujący po nim okres Wielkiego Postu były dla górali beskidzkich? Co należało wtedy robić, a czego unikać – wyjaśnia pani Małgorzata Kiereś, etnograf, badaczka Śląska Cieszyńskiego i wieloletnia kierowniczka Muzeum Beskidzkiego w Wiśle.
Mięsopust
Pierwsza rzecz – najważniejsza – u górali beskidzkich czas między Trzema Królami a Środą Popielcową nigdy nie był nazywany karnawałem. To był mięsopust, czyli okres, kiedy bez ograniczeń, do woli, do ostatku można było jeść mięso. Poza tym zima dla górali z Istebnej była okazją do tzw. świniobicia. Niekiedy robiło się je przed świętami Bożego Narodzenia, a niekiedy właśnie przed ostatkami, czyli na koniec karnawału.
Bardzo ważne i charakterystyczne u górali istebniańskich w mięsopuście były tzw. gazdowskie muzyki. Bardzo bogaci gazdowie urządzali „muzyki”, czyli rodzaj zabawy, na którą gazda zapraszał wszystkich, którzy mu w ciągu roku pomagali w polu. Kiedy gazda zabijał świnię, to przede wszystkim po to, by podziękować ludziom, bo pola w górach miał sporo i sam nie dałby rady tego obrobić. Potrzebował pomocy sąsiadów.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.