Otoczone cierniami, płonące ogniem miłości. Czasem przebite mieczem. Tak przedstawiane jest serce Maryi. Z takim sercem Matka Najświętsza objawiła się Łucji, która wtedy była już zakonnicą, karmelitanką. Łucja pamiętała dobrze tamte spotkania w Dolinie Cova da Iria, gdzie razem z Franciszkiem i Hiacyntą zwykle wypasali owce. Chętnie tam przychodzili, spędzali całe dnie, pilnując zwierząt i bawiąc się.
Franek przygrywał na fujarce, Hiacynta lubiła tańczyć. Łucja pilnowała młodszych kuzynów. 13 maja stało się coś, czego początkowo zupełnie nie rozumieli. Nagle w dolinie pojawiła się jasna postać. Piękna Pani, jak Ją potem nazywali, przyszła do nich po raz pierwszy. I przychodziła przez pół roku, dokładnie co miesiąc, aż do października, zawsze 13, i zawsze prosiła o codzienną modlitwę różańcową. Dzieci, najpierw wystraszone, polubiły spotkania z Piękną Panią, prosiły nawet, by zabrała je do nieba. „Hiacyntę i Franciszka zabiorę niedługo. Ty jednak tu zostaniesz przez jakiś czas” – powiedziała do Łucji. „Pan Jezus chce się posłużyć tobą, aby ludzie Mnie poznali i pokochali”. I Łucja została na ziemi jeszcze bardzo długo. A siedem lat po objawieniach w Cova da Iria, kiedy Franciszek i Hiacynta byli już w niebie, Maryja przyszła do niej znowu i powiedziała: „Spójrz na to Serce otoczone cierniami, którymi ludzie niewdzięczni Mnie ranią (…) przynajmniej ty staraj się mnie pocieszyć i przekaż wszystkim, że w godzinie śmierci obiecuję przyjść na pomoc z wszystkimi łaskami tym, którzy w pierwsze soboty pięciu następujących po sobie miesięcy wyspowiadają się, przyjmą Komunię Świętą, odmówią Różaniec i przez 15 minut będą rozważać tajemnice różańcowe w intencji wynagrodzenia”. Pan Bóg dał Łucji 90 lat życia na wypełnienie zadania. Dzięki niej świat usłyszał o nabożeństwie pierwszych sobót miesiąca, które mają być wynagrodzeniem za grzechy popełnione przeciwko Niepokalanemu Sercu Maryi. Teraz kolej na nas. Może zastanawiacie się, dlaczego o Fatimie opowiadam w czerwcowym numerze. W maju, w październiku, wiadomo – to miesiące maryjne, ale czerwiec?... Ano dlatego, że zawsze jest dobry czas, by zacząć wynagradzać Matce Bożej, by rozpocząć nabożeństwo pierwszych sobót miesiąca. By spełnić Jej prośbę. Spełniał ją też św. papież Jan Paweł II, spełnia wielu ludzi dorosłych, ale Maryja wciąż czeka na Twoją modlitwę, na modlitwę dzieci. W Fatimie prosiła o to 7-letnią Hiacyntę, 9-letniego Franka i 10-letnią Łucję. Najbliższa pierwsza sobota przypada już 3 czerwca. Przeczytaj na ss. 6–10, jak takie nabożeństwa odbywają się w Zakopanem na Krzeptówkach. Jeśli w Twojej parafii nie ma nabożeństwa pierwszych sobót, możesz skorzystać z ich strony internetowej – tam wszystko znajdziesz. A sprawa jest bardzo ważna i poważna. Tu nikt niczego nie wymyślił. Ani ksiądz, ani biskup, ani nawet papież. To wyraźna prośba z nieba. PS A następnego dnia, czyli 4 czerwca, od razu po pierwszej sobocie, ruszamy do Mamy na Jasną Górę. Szczegóły obok. Do zobaczenia.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.