Hałaśliwe i kłótliwe białe ptaki przybierały najróżniejsze pozy. Raz po raz dochodziło też do sprzeczek i starć – wtedy w ruch szły skrzydła i dzioby.
Obładowany sprzętem z trudem pokonuję kilkaset metrów dzielących mnie od miejsca dzisiejszych fotoczatów. Zimą ekwipunek urasta do gigantycznych rozmiarów. Poza sprzętem fotograficznym, ciepłym śpiworem i termosem z gorącą herbatą dźwigam przenośny namiot maskujący, w którym spędzę najbliższych kilka godzin w nadziei na udane spotkania fotograficzne.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.