publikacja 18.01.2023 14:14
Hałaśliwe i kłótliwe białe ptaki przybierały najróżniejsze pozy. Raz po raz dochodziło też do sprzeczek i starć – wtedy w ruch szły skrzydła i dzioby.
włodzimierz stachoń
Obładowany sprzętem z trudem pokonuję kilkaset metrów dzielących mnie od miejsca dzisiejszych fotoczatów. Zimą ekwipunek urasta do gigantycznych rozmiarów. Poza sprzętem fotograficznym, ciepłym śpiworem i termosem z gorącą herbatą dźwigam przenośny namiot maskujący, w którym spędzę najbliższych kilka godzin w nadziei na udane spotkania fotograficzne.
Cierpliwość
Miejscem docelowym jest rozległy, kamienisty półwysep wcinający się w koryto górskiej rzeki. Jeszcze tylko pośpieszne, prowizoryczne maskowanie czatowni, uzupełnienie smakołyków dla potencjalnych gości przed obiektywem i… pozostaje mi cierpliwie czekać. Niespodziewanie tego dnia w śnieżnej scenerii głównymi bohaterami są okazałe mewy białogłowe. To duże, silne ptaki, dorównujące wielkością myszołowowi. I chociaż nie są zaliczane do drapieżników, w sezonie lęgowym potrafią upolować pisklęta innych, mniejszych ptaków wodnych. Zjadają też ryby, a zimą, gdy głód daje się we znaki, nie pogardzą również padliną.
Radość
Dzień był bardzo chłodny i wietrzny, mimo to nie czułem zimna, bo przed obiektywem wciąż rozgrywały się ciekawe sceny. Hałaśliwe mewy przybierały najróżniejsze, ciekawe pozy. A że są także kłótliwe, raz po raz dochodziło do sprzeczek i dynamicznych starć – wówczas w ruch szły skrzydła i dzioby. Co jakiś czas, jakby zmęczone ciągłym przekomarzaniem, zastygały w bezruchu, by po niedługiej chwili znów wzniecić kolejną kłótnię… Karta pamięci w moim aparacie zapełniała się kolejnymi kadrami. W sposób szczególny cieszyły mnie dynamiczne ujęcia walczących ptaków, chociaż utrwalenie na zdjęciach tych błyskawicznie rozgrywających się scen było prawdziwym wyzwaniem…
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.