Pogodny, mglisty poranek w dolinie Dunajca. Siedzę ukryty na skraju zarośli, tuż przy korycie rzeki. Oczekuję na pojawienie się głównych bohaterów rykowiska.
Jelenie donośnym głosem dają znać, że są gdzieś w zaroślach, całkiem niedaleko od miejsca moich fotoczatów. Mam nadzieję, że gdy nieco się rozwidni, zwierzęta będą przeprawiać się przez rzekę, być może dając możliwość wykonania upragnionych zdjęć… A z tym bywa bardzo różnie. To na przeszkodzie stanie gęsta mgła, która w dolinie rzeki zdarza się bardzo często, to znów zwierzęta przeprawiają się akurat nieco dalej, za zasłoną zarośli, czasem też po prostu nie pojawiają się w miejscu, w którym ich oczekujemy… Tego poranka jednak dopisuje mi szczęście. Jelenie ryczą jak oszalałe, jest pełnia rykowiska, raz po raz z różnych stron daje się słyszeć donośny ryk okazałych byków. W pewnym momencie tuż za moimi plecami słyszę narastający hałas biegnących przez zarośla zwierząt, które najwyraźniej zbliżają się w stronę mojej kryjówki. Jak się okazuje, to rozzłoszczony podchodam chłysta (młodego samca) stary byk przegnał intruza, wpadając w tej szalonej gonitwie w sam środek koryta rzeki. Tam, ku mojej wielkiej radości, doniosłym rykiem ogłosił wszem wobec, do kogo należą łanie, do których nieopatrznie próbował podejść przegoniony młodzian… Jakby tego było mało, ten niezwykły spektakl jesiennej przyrody odbywał się w przepięknej scenerii pogodnego, lekko mglistego wrześniowego poranka. Mam szczęście, że dane mi jest obserwować gody jeleni w niecodziennej scenerii doliny i koryta rzeki. Zwykle bowiem areną rykowiskowych zmagań są zaciszne, śródleśne polany albo też spokojne zakątki w głębi lasu. Jednak tu, nad Dunajcem, jelenie polubiły gęste nadrzeczne zarośla, dające doskonałą osłonę za dnia. Po zmroku zaś wychodzą na żer na okoliczne pola uprawne, gdzie znajdują w obfitości najróżniejsze smakołyki…
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.