Nigdy nie rozpalał ognia do kadzidła. Nie był też lektorem. Ministrantem był krótko. Jest przekonany, że to świetne przygotowanie do dorosłego życia.
Początków służby przy ołtarzu dokładnie nie pamięta. Najprawdopodobniej zachęcili go dwaj bracia cioteczni. Zresztą był z nimi dość mocno związany. – To tacy moi przewodnicy życiowi – wspomina Krzysztof Ziemiec, znany dziennikarz i publicysta. – Nasze mamy były siostrami. Mieszkaliśmy na jednym osiedlu. Blok obok bloku. Należeliśmy do tej samej parafii – wyjaśnia. Zastrzega jednak, że do grona ministrantów mogli go też zachęcić koledzy, z którymi uczęszczał na lekcje religii w salkach przyparafialnych. Pewności nie ma, ale nie to jest najważniejsze.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.