nasze media Mały Gość 12/2024

Beata Zajączkowska

dodane 02.07.2020 11:00

Nastoletnia świętość

– Kochaj swoje dzieci, troszcz się o nie, opowiadaj im o Bogu, a potem patrz, jak On je prowadzi – powtarzali święci małżonkowie Zelia i Ludwik Martin, rodzice dwóch świętych córek. Czy zwyczajna rodzina może być dla dzieci drogą do nieba? Jaka jest recepta na wychowanie świętego?

Życie jest takie piękne

12-letni Silvio Dissegna marzył o byciu nauczycielem, jednak rak kości szybko przykuł go do wózka inwalidzkiego. Cierpienie ofiarowywał za swych rówieśników. Jadąc na kolejną chemioterapię, mówił do ojca: „Idę po raz trzeci upaść pod krzyżem, jak Jezus”. Ponoć czytając dziennik tego chłopca, papież Franciszek płakał. Gdy mama Silvia podarowała mu maszynę do pisania, pierwsze zdanie wystukał właśnie do niej: „Dziękuję Ci, mamusiu, że jestem na tym świecie, że dałaś mi życie. Jest takie piękne!”.

„Na samym początku swej kalwarii syn chwycił za różaniec. Nie rozstawał się z nim ani na chwilę” – wspominał jego tata Ottavio. „Gdy odchodził, trzymałam go za rękę, a syn powtarzał: »Mamo, Pan Jezus bardzo mnie kocha i zabierze do nieba«” – opowiadała Gabriella Dissegna. „Nasz syn miał wyjątkową wrażliwość w porównaniu z rówieśnikami” – przyznał Ottavio Dissegna. I dodał: „Gdyby żył dzisiaj, używałby pewnie mediów społecznościowych, by opowiadać o swej miłości do Jezusa i Matki Bożej. A my wychowaliśmy go przecież w prostej wierze. On otrzymał jednak jakieś wyjątkowe światło, które rozświetliło jego serce, twarz i duszę oraz nasze życie”.

Włoscy biskupi nazwali Silvia gigantem Ewangelii. Jego mama, pytana, czy ma świadomość, że wychowali małego świętego, mówi skromnie: „Myśmy jedynie oddali mu całe swoje serce i starali się dawać życiem dobry przykład”. Silvio Dissegna zmarł w 1979 r. Jego proces beatyfikacyjny rozpoczął się w 1995 r., a w 2014 r. papież Franciszek zatwierdził dekret o heroiczności jego cnót.

Młodość nie jest przeszkodą

Nie sposób wymienić wszystkich dzieci i nastolatków czekających w „kolejce na ołtarze”. Kościół jest coraz bardziej otwarty na te lekcje światła, miłości i bezgranicznego zaufania Bogu, które nawet dla dorosłych są trudne do odrobienia. W tym gronie jest mały szpieg Jezusa, Matteo Farina, który chciał się dostać między swych rówieśników, aby niepostrzeżenie niczym wirus zainfekować ich nieuleczalną chorobą – Miłością. Zafascynowany przykładem swych rodziców napisał wiersz o wiernej miłości małżonków spędzających ze sobą całe życie. Chciał żyć tak jak oni – z Sereną, dla której porzucił dziecięce marzenia o byciu misjonarzem. Nie udało się tego zrealizować. Sześcioletnią walkę z guzem mózgu zakończył przed 18. urodzinami (zmarł w 2009 r.). „To on nas pocieszał, mówiąc, że Bóg wybiera tych, których najbardziej kocha” – mówi Paola, mama chłopaka. Wspomina jego zaraźliwe poczucie humoru i złote myśli, które do dziś uwielbia powtarzać: „Uciekanie od problemów jest jak leczenie grypy kroplami do nosa. Poprawimy na chwilę samopoczucie, ale nie odzyskamy zdrowia”. Jego proces beatyfikacyjny trwa od 2016 roku.

Jeśli świętość jest darem, to nikt bardziej niż dzieci na niego nie zasługuje. Dobrze, że Kościół coraz częściej wynosi je na ołtarze. Bo – jak mówił Pius XII, ogłaszając świętym 14-letniego Dominika Savio – „Dzieciństwo jest piękne i bogate w energię religijną i moralną. Nie należy wierzyć w to, że młody wiek jest przeszkodą do świętości. Także dziś jest zapewne wielu świętych wśród dzieci”.

« 1 2 3 »
oceń artykuł Pobieranie..