nasze media Mały Gość 12/2024

Beata Zajączkowska

dodane 02.07.2020 11:00

Nastoletnia świętość

– Kochaj swoje dzieci, troszcz się o nie, opowiadaj im o Bogu, a potem patrz, jak On je prowadzi – powtarzali święci małżonkowie Zelia i Ludwik Martin, rodzice dwóch świętych córek. Czy zwyczajna rodzina może być dla dzieci drogą do nieba? Jaka jest recepta na wychowanie świętego?

7-letnia mistyczka

W pierwszą rocznicę amputacji chorej nogi poprosiła mamę o tort i wydała przyjęcie. Niespełna 7-letnia Antonietta Meo porównywana jest z największymi mistykami. Ma szansę stać się najmłodszą błogosławioną w dziejach Kościoła. Pisała listy do nieba, w których przesyłała buziaki dla Jezusa. Pomagała jej w tym mama, która po zasięgnięciu rady spowiednika uwierzyła, że jej małej córeczce w ogrodzie ukazał się Jezus i poprosił, by do Niego pisała, a On te listy będzie codziennie czytał. Korespondencja nasiliła się, gdy Nennolina, jak ją pieszczotliwie nazywano w domu, zachorowała na raka i straciła nogę. „Kochany Jezu, dziś bardzo kaprysiłam. Jutro postaram się być grzeczniejsza i mam nadzieję, że spełnię wiele dobrych uczynków. Kocham Cię bardzo, ale dziś skłamałam i proszę, byś mi przebaczył. Proszę Cię o to z całego serca, ponieważ odczuwam wielki ból” – notowała matka pod dyktando córki. Cała rodzina co wieczór klękała do wspólnego Różańca i uczestniczyła w codziennej Eucharystii w rzymskiej bazylice Świętego Krzyża Jerozolimskiego. Nennolina, która nie mogła usiedzieć na miejscu, lubiła przytulać się do przechowywanych tam relikwii krzyża. Utożsamiała się z Jezusem na Kalwarii.

Do dziś wielu teologów zastanawia się, skąd u dziecka taka dojrzałość wiary. „Moja siostra była nie do ujarzmienia, potrafiła być krnąbrna i bardzo uparta” – wspomina starsza o 8 lat Margherita Meo. Przywołuje jej dziecięce bunty, gdy nie chcąc jeść, potrafiła rzucić talerzem, albo przekupywała czekoladą nianię, gdy ta nie chciała jej śpiewać kołysanek. Wspomina, że siostra lubiła słuchać opowieści o męce Chrystusa, które zamiast bajek ojciec czytał jej przed snem. Gdy Nennolina przyszła na świat, matka zrobiła jej na czole znak krzyża i powiedziała: „Należysz do Jezusa”. Pewnie nawet nie przeczuwała, że te słowa będą miały tak wielkie znaczenie. W jednym z wywiadów wspominała wzruszenie, gdy jej niespełna dwuletnia córeczka, naśladując rodziców, próbowała niezdarnie sama zrobić pierwszy znak krzyża. Gdy rak zaatakował jej płuca, głowę, ręce i gardło, uśmiechała się do mamy, mówiąc: „Nie bój się, Jezus wie, co robi”.

Proces beatyfikacyjny Antonietty Meo zakończył się w 1972 r., a dekret o heroiczności jej cnót podpisał papież Benedykt XVI w 2007 roku.

Kiedy dotrę do nieba…

Maria Teresa Badano wspominała: „Naszym marzeniem było posiadanie wielu dzieci, wszystko jednak wskazywało na to, że tak się nie stanie. Po 10 latach małżeństwa zaczęłam się godzić z wolą Boga, ale mój mąż codziennie z Nim dyskutował na temat dziecka, którego pragnął”. A jej mąż Ruggero dodawał: „Sprawę zawierzyłem Maryi i zacząłem wytrwale pielgrzymować do jednego z Jej sanktuariów. I stał się cud. Na świat przyszła Chiara. Była zwyczajna. Uwielbiała śmiać się, tańczyć, śpiewać, uprawiać sport. Z przyjaciółką Chiccą urządzała podwieczorki przy czekoladzie. Nie była też szczególnie pobożna”. „Pamiętam, jak kiedyś zaproponowałam córce, byśmy się wspólnie pomodliły. Usłyszałam zdecydowany sprzeciw, dałam jej spokój, mówiąc, że się sama za nią pomodlę” – wspominała matka.

Sytuacja się zmieniła, kiedy w wieku 9 lat Chiara poznała Ruch Focolari i z dziecięcym entuzjazmem zawierzyła swe życie Jezusowi. „Zaczęło to zmieniać również nasze życie rodzinne. Bardzo zbliżyliśmy się do siebie” – mówił Ruggero Badano. Jego żona wspominała, że gdy miała obawy przed puszczeniem córki na pierwszy samodzielny obóz, ta jej odpowiedziała: „Nie jestem sama, jest ze mną Jezus”. W czasie tego wyjazdu odkryła, jak napisała w swym dzienniku, że „opuszczony Jezus jest kluczem do jedności z Bogiem”, i uczyniła Go jedynym oblubieńcem.

Rodzice pytani, jaka była ich wyniesiona na ołtarze córka, odpowiadali krótko: normalna. Nie potrafiła usiedzieć w miejscu, marzyła o byciu stewardesą lub lekarką na misjach, miała masę planów na przyszłość.

Pewnego razu w czasie gry w tenisa Chiara nagle upadła. Diagnoza nie dawała nadziei – najbardziej bolesny z możliwych rak kości. Miała wówczas 17 lat. „Po poznaniu diagnozy zamknęła się sama w pokoju na 25 minut na rozmowę z Bogiem. Oddała Mu wszystko i nigdy z tej drogi nie zawróciła” – opowiadała matka. Rodzice wyznają, że zdali sobie sprawę, iż ich córka nawiązała wyjątkową relację z Bogiem, gdy paraliż postępował, a ona mówiła ze spokojem: „Jezus wybiela jak chlorem moje ciemne plamki grzechu, kiedy dotrę do nieba, będę biała jak śnieg”. „Moje serce pękało, gdy przed śmiercią powiedziała mi: »Mamo, musisz być szczęśliwa, ponieważ ja jestem szczęśliwa«” – mówiła Maria Teresa Badano.

Chiara Badano zmarła w 1990 r. Miała 19 lat. W 2010 r. została ogłoszona błogosławioną.

« 1 2 3 »
oceń artykuł Pobieranie..