Ludzie chodzą do kościoła, spotykają się. Życie toczy się tak, jakby nie było pandemii. Tylko szkoły są pozamykane, a na targowiskach muszą być baniaki z wodą i mydło.
Koronawirus jest na całym świecie. Dotarł też do Afryki. W drugiej połowie kwietnia, kiedy piszę ten tekst, jest obecny w 52 z 54 krajów tego kontynentu. Dotąd wykryto kilkadziesiąt tysięcy przypadków. Ile jest w rzeczywistości? W Afryce robi się niewiele testów na obecność wirusa COVID-19. Szpitali jest mało. Brakuje lekarzy, pielęgniarek. W wielu miejscach nie ma nawet dostępu do wody i mydła. – W Ugandzie mamy jeden szpital, w którym przeprowadza się testy na koronawirusa – mówi o. Wojtek Ulman, franciszkanin z Munyonyo. – Na szczęście na razie wirus nie zebrał w Afryce takiego żniwa jak w Europie czy USA. Dużo więcej osób umiera co roku na malarię czy z głodu. Ludzie boją się nowej, nieznanej choroby. Jeśli tu się rozwinie, będzie nie do opanowania – przyznają misjonarze.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.