W poniedziałek wspominamy ojca Pio, włoskiego stygmatyka z Pietrelciny.
"Należę całkowicie do wszystkich. Każdy może powiedzieć: ojciec Pio należy do mnie. Kocham moich synów duchowych na równi z moją duszą" - powiedział ten święty na kilka dni przed swoją śmiercią.
"Mogę zapomnieć samego siebie, ale nie moje dzieci duchowe. Jestem pewien, że kiedy Pan mnie zawoła do siebie, to Mu powiem: Panie, ja zaczekam u niebieskich drzwi, wejdę, gdy zobaczę, że weszło do nieba ostatnie z moich duchowych dzieci" - dodał.
Ojciec Pio już za życia uważany był za świętego. Należał do zakonu ojców kapucynów w San Giovanni Rotondo, był stygmatykiem (na swoim ciele nosił rany takie, jak Pan Jezus) oraz wizjonerem. Miał dar bilokacji - potrafił być w dwóch miejscach w tym samym czasie.
Był gorliwym spowiednikiem, w konfesjonale spędzał całe dnie. Od Boga otrzymał także dar czytania w ludzkich myślach, wiedział, kiedy ktoś spowiada się nieszczerze. Bywało, że takiego człowieka wyrzucał z konfesjonału. Ojciec Pio pokochał też Eucharystię, na jej sprawowanie poświęcał naprawdę dużo czasu.
Czytaj także: