W tym numerze „Małego Gościa” na początek roku szkolnego dostajecie linijkę. Nie po to, żebyście mierzyli swój wzrost.
Zresztą byłoby to dość kłopotliwe – odmierzać swój wzrost linijką, która ma 20 cm długości. Najważniejszy na tej linijce jest napis: „Mierzę wysoko”. I znowu – nie chodzi wcale o to, że ktoś ma 153 cm wzrostu, a za dwa lata będzie miał 176 cm czy będzie wysoki jak Gortat. Chodzi o to, by nie siedzieć na kanapie jak leń z wiersza Jana Brzechwy, który nic nie robi przez cały dzień, bo na nic nie ma ochoty. Mierzyć wysoko to chcieć. To chcieć więcej. To wykorzystać wszystkie swoje możliwości, wszystkie swoje zdolności. Być wytrwałym i nie poddawać się. Być bardzo upartym, tak pozytywnie upartym, jak podkreśla pani Marzena Baron z naszej sondy na s. 6, pracująca na uniwersytecie Sorbona w Paryżu. Ten, komu się nie chce pójść do szkoły, nie ma czasu na odrabianie lekcji albo ciągle zapomina o zajęciach, na które się zapisał, nie dotrze na wysoki poziom. Ale mierzyć wysoko to nie tylko mieć sukcesy w nauce, świadectwo z paskiem, dwadzieścia osiem wyróżnień i puchary na półce. Mierzyć wysoko to też chcieć być dobrym człowiekiem. Powiedzieć sąsiadce „dzień dobry”. Pożyczyć koledze rower. Wytłumaczyć koleżance zadanie z matematyki. Posiedzieć z kimś i posłuchać, dlaczego mu smutno. Żyć tak, by mieć gwarantowany sukces wieczny, który raz podarowany, nigdy nie zostanie odebrany.