Na początku niełatwo było mi się przystosować do klasy. Zawsze muszę poznać, żeby dopiero nawiązywać relacje. Gdy mam szansę porozmawiać z osobą z klasy, z którą wcześniej nie rozmawiałam lub rozmawiałam mało, mam pewne opory. Stresuję się. Co prawda dawniej było gorzej, teraz jest o wiele lepiej. Chyba boję się i podświadomie nie chce nawiązywać nowych relacji. Najbardziej boję się początku, kiedy ludzie się poznają. Potem jest już łatwiej. Na początku trzęsą mi się ręce. Mam tego dosyć. Licealistka
Myślę, że jesteś po prostu bardzo wrażliwą osobą. Może nawet lekko przewrażliwioną na swoim punkcie. Jest i tak już pewna poprawa. To dobrze. Teraz radzę, byś była dla siebie wyrozumiała. Nie analizuj się tak dokładnie. No i przełamuj opór, rozmawiaj chociaż trochę z jak największą ilością osób. Im więcej ich poznajesz, tym lepiej dla Twojego rozwoju. Bądź przede wszystkim ciekawa innych ludzi. Niech to będzie ciekawość pełna życzliwości, którą się ćwiczy przez dobre myśli o innych. Np. wypisujesz ludzi z klasy i o każdym myślisz coś dobrego, zastanawiasz się, jaką ma zaletę. Jeśli kogoś trudno lubić lub bardzo Cię drażni, to szukaj i tak jego zalet, szukaj jakiegoś usprawiedliwienia dla jego zachowania. Myśl dobrze o każdej mijanej osobie- na chodniku, w autobusie, w szkole, w kościele- o obcych! Szukaj zalet w wyglądzie, w czymkolwiek. Gdy dziewczyny obgadują kogoś, to spróbuj powiedzieć głośno, co w tej osobie lubisz. Zmiana nie nastąpi nagle, ale taką postawę można wyćwiczyć i wtedy Tobie będzie się lepiej żyło. Dobre myśli o sobie i o innych powodują, że wyraz twarzy staje się rozluźniony, przestaniesz być tak spięta. Jest taka baśń o piesku, który chciał się dowiedzieć, jaki jest świat i wbiegł do wieży luster. Ujrzał tam wszędzie swoje odbicie i warknął, bo nie wiedział, że to jego odbicie. Pieski warknęły też. Więc wyszczerzył kły, one też. I tak dalej. Wybiegł z przekonaniem, że świat jest pełen złych psów. Inaczej, gdy do tej samej wieży i w tym samym celu wbiegł pogodny piesek. Zamerdał ogonem, one też, szczeknął radośnie, one też, więc wybiegł przekonany, że świat jest pełen dobrych psów.
Opowiadała mi kiedyś pewna dziewczyna, że dopiero w klasie maturalnej zaczęła rozmawiać w wszystkimi w klasie, w innych klasach i była na siebie wściekła, że tkwiła w małej grupie, nieufna i krytyczna wobec siebie i innych. Tak późno poznane dziewczyny powiedziały jej szczerze, że uważały ją za zarozumiała i niesympatyczną. Minęły lata i teraz podziwiam jej pozytywne myślenie o ludziach. Wszędzie ma znajomych, utrzymuje kontakty, dobrze myśli o innych ale też o sobie.
Zadaj pytanie: