Z dwojgiem małych dzieci do groty przyszła tego dnia Katarzyna Latapie. Po tym, jak złamała prawą rękę, dwa palce miała zgięte i sztywne. Nie mogła tkać ani porządnie pracować w domu. Zmęczona drogą, doszła do groty z maluchami, uklęknęła do modlitwy, a potem zanurzyła rękę w wodzie i… poczuła ulgę. Zgięte palce stawały się powoli coraz bardziej giętkie…