Po kilku bardzo udanych spotkaniach, podczas których odsunęłam się, gdy czułości było za wiele- zamilkł. Potem zadzwonił i przepraszał, wyjaśniał, że do siebie nie pasujemy. Zabolało mnie, że nie powiedział mi tego w twarz, tylko dzwonił. Uznaję to za rodzaj tchórzostwa. Za miesiąc mój półmetek i nie mam z kim iść. Napisałam do niego, zgodził się dosyć chętnie. Nie ukrywam, że nadal w głębi serca coś czuję, tęsknię. Czy spróbować odnowić relację? Wiem, że on chce iść na kurs tańca, ale nie ma z kim, więc może pójdziemy razem? Bo i ja o tym marzę. Nie chcę wyjść na desperatkę, ale.. 17-latka
Oboje chcecie i jednocześnie nie chcecie. Macie już za sobą pewne przeżycia, więc teraz polecam po prostu pełną szczerość. Pomysł z kursem tańca jest świetny. Przede wszystkim po półmetku lub wcześniej dążyłabym do spotkań, podczas których poznalibyście się lepiej. Bo teraz to żadna znajomość, a on faktycznie szybko posuwał się do przodu. I to bym mu powiedziała na początek. Że Ty byś chciała wolniejsze tempo, że stawiasz na przyjaźń z iskrami zauroczenia, które może się rozwijać, ale nie jak błyskawica
Oboje w każdej chwili możecie spotkać kogoś, do kogo serce zabije i obiecajcie sobie, że szczerze to sobie powiecie. Wierność obowiązuje dopiero wtedy, gdy się jest parą na poważnie.
Zapytaj go też szczerze, co miał na myśli, gdy powiedział, że do siebie nie pasujecie. Bo może on szuka dziewczyny bez hamulców i zasad. Od cierpienia w sprawach sercowych nie da się uciec. To należy do życia, każdy to ma za sobą lub przed sobą, lub jest w trakcie. Kto nie chce cierpieć, ten nie przeżyje też pięknych chwil.
Można mieć przyjaciela na imprezy, do tańca, albo do rozmów. Czasami wyłoni się z tego uczucie, a czasami nie. Ryzykować zawsze warto. Ale możliwe, że dzielą Was zasady, podejście do życia. Wtedy zostaje dobra znajomość.
Zadaj pytanie: