Hau, Przyjaciele!
Świąteczna sobota, nie ma zebrania marianek, więc pojechałam z Pauliną do kuzynki Darii. Dziewczyny chętnie rozmawiają, a ja cieszę się towarzystwem sędziwego Kolosa. To towarzyski pies, nigdy się nie denerwuje, gdy wyjadam coś z jego miski, rozpieram się w jego budzie, a właściwie w jego drewnianym domku. Bo Kolos woli przebywać w ogrodzie, szczególnie, gdy jest już chłodniej. Wystarczy, że zajrzy do mieszkania i od razu męczy go za wysoka temperatura. Ciekawe, co by powiedział na psy wpychające się właścicielom pod kołdrę. Dziewczyny pomagały w kuchni przy pieczeniu magdalenek i z wypiekami na twarzy słuchały opowieści swoich matek. Bo jakoś tak zeszło na historie rodzinne, a szczególnie na historie miłosne. Jak ciocia zakochała się w wujku, jak dziadek poznał babcię. Temat sie rozwijał, bo raz Pani, raz ciocia Ania przypominały sobie coraz to bardziej zdumiewające wydarzenia. Wujek Waldek chodził za ciocia Ewą krok w krok od 7 klasy. Wcale nie była zadowolona, bo chciała spotykać się z różnymi kolegami, a tu zawsze gdzieś tam w pobliżu Waldek i jego smutne, ale uparte spojrzenie. Paulina wzdycha, Daria również. A Pani wspomina przyjaciółkę, która dopiero wtedy zwróciła uwagę na kolegę, gdy popularna w klasie koleżanka doceniła jego zalety i oświadczyła, że zakręci się koło niego. A wujek Marek wymodlił sobie wzajemność cioci Asi na Jasnej Górze. Gdy zostali para, to okazało się, że jej serce drgnęło dokładnie w tym dniu, gdy on oddał swój problem Matce Bożej. Nagle obie ciocie parsknęły śmiechem, bo miny córek jasno pokazywały, że bardzo by chciały w najbliższym czasie pojechać na Jasną Górę. Więc Pani opowiedziała historię cioci Basi, która po modlitwie o dobrego chłopaka wyszła z kościoła i wpadła na przyszłego męża. Przeprosiła go, on zagadał, poznali się, a potem już wiadomo. „Zanim pójdziecie do kościoła, dokończcie dekorowanie ciasteczek.”- uśmiechnęła się łobuzersko ciocia. Nie rozumiem, dlaczego kuzynki czuły się urażone. Na szczęście to trwało chwilkę, bo postanowiły wydobyć pod czas obiadu więcej tego typu historii. Cześć, Astra