Cały czas się nie zgadzam z rodzicami. Mam inne zdanie. Inaczej myślę. Może to kwestia dorastania, ale ja chcę żyć tak, jak było kiedyś. Wtedy byłam ich ulubionym dzieckiem. Teraz nadal mnie bardzo mocno kochają, ale ciągle się sprzeczamy. Jesteśmy bardzo religijną rodziną. Na spotkaniach wspólnoty myślę, że nakładamy jakieś maski, udajemy zgraną rodzinkę. Jednak między nami coś pękło. Co mam robić, żeby naprawić tę relację? 13-latka
Byłby powód do zmartwienia, gdybyś była cichą, spolegliwą córeczką, taką, że gdzie Cię postawią, tam stoisz. Ranimy tych, których kochamy. Nieporozumienia są potrzebne dla Twojego rozwoju. Napisałaś, że cały czas nie zgadzasz się z rodzicami. W sumie to naturalne, bo dziecko nie powinno być kopią rodziców. Dlatego o wiele lepiej było dawniej, gdy w młodym wieku opuszczało się dom rodzinny. U biednych w poszukiwaniu pracy, u bogatych to były podróże, które kształcą. Gdy tylko jest się daleko od rodziny, problemy znikają, zostaje miłość, tęsknota. Dlatego często jest tak, że starzy rodzice chwalą dziecko mieszkające daleko. Bo przez telefon można być czułym, troskliwym. Gorzej, gdy się jest na co dzień. Dziecko nie ma być kopią rodziców, nie ma też realizować ich marzeń i planów. Niestety, bunt dziecka polega często na tym, że robi coś odwrotnego niż chcą rodzice, czyli buduje swoje życie i tak w oparciu o ich plany. Czyli takie dziecko też nie jest sobą. Odnalezienie swojej drogi wcale nie jest proste. Właśnie zaczynasz powoli ten etap i dlatego tak iskrzy. To dobrze, że masz swoje zdanie. Bo to znaczy, że dasz sobie radę w życiu. Tylko uważaj, czy to naprawdę jest Twoje zdanie czy też tylko odwrotność poglądów rodziców. Bo jeśli odwrotność, to też nie jest Twoje. Chcesz by było jak dawniej? Niemożliwe. Poetka- noblistka napisała mądrze "nic dwa razy się nie zdarza i nie zdarzy Z tej przyczyny zrodziliśmy się bez wprawy i umrzemy bez rutyny". Czas cudownego i bezpiecznego dzieciństwa już się skończył. Dziękuj za to Panu Bogu i rodzicom. Bo to wielki dar dla Ciebie. Mnóstwo Twoich rówieśników tego nie miało, a wielu miało wręcz rodzinne piekło.
Napisałaś, że masz wrażenie nakładania masek podczas spotkań wspólnoty. Przeanalizuj to dokładnie. Może tak jest, a może nie. Z drugiej strony przecież to trochę naturalne, że w kontaktach poza rodziną nakładamy maski. Bo co innych obchodzą nasze problemy. Np. w pracy trzeba wykonać swoje obowiązki, a nie roztkliwiać się nad sobą. Mądry Szekspir napisał, że "świat jest teatrem, aktorami ludzie." Rozwój dziecka polega na tym, że w pierwszych latach wszystko, co się dzieje w domu uznaje za normalne, jest przekonane, że wszędzie jest podobnie. Dziecko nie widzi wad rodziców. Wydają się idealni. Jesteś w wieku, gdy nagle wady rodziców widzisz. Bo oni je mają, gdyż są ludźmi, a nie maszynami. Wszyscy mamy wady. Bywa, że zdumione tą wiedzą dziecko ucieka psychicznie z domu, jest gotowe zaufać każdemu, kto różni się od rodziców. Bo wielka potrzeba człowieka to potrzeba akceptacji. Tymczasem rodzice zmęczeni latami wychowania, do nastolatka bywają nastawieni krytycznie, ciągle robią uwagi, krytykują, narzekają. Dlatego nastolatek znajduje często akceptację w złym towarzystwie. To Ci chyba nie grozi, ale spróbuj życzliwie, z wielką wyrozumiałością spojrzeć na rodziców. Są jacy są. Nikt nie ma idealnych. A przecież wszyscy się tak starają być jak najlepszymi i na ogół są przekonani, że robią wszystko dobrze. Dopiero starość ukazuje im prawdę oraz błędy. Podałam Ci teorię w wielkim skrócie, czas na rady. Miłosierdzie polega na tym, by na dany problem spojrzeć z punktu widzenia innych. Pomyśl więc jak tę sprawę widzi mama, tata. Pomyśl uczciwie, znasz ich przecież. Mało tego, możesz ich o szczegóły pytać. W 4 przykazaniu czasownik "czcij" znaczy w języku hebrajskim także "znoś ciężar". Dlatego znoś ten ciężar i myśl, kiedy masz coś przemilczeć, kiedy spokojnie powiedzieć swoje zdanie. Jeśli nastolatek będzie potulnie podporządkowywał się, to wyrośnie na dorosłego bez charakteru. Dlatego nie martw się aż tak bardzo swoim zachowaniem. Mówiąc swoje zdanie nie musisz się kłócić. Zwracaj uwagę na ton, siłę głosu, mowę ciała. Wielkim darem jest poczucie humoru. Najlepsza jest kpina z siebie. Jeśli to w sobie wyzwolisz, będzie Ci lżej i lepiej. Możesz na rodziców patrzeć krytycznie. Ale lepiej skupiać się na tym, co w nich dobre. To wielkie nieszczęście nas, ludzi, że skupiamy się na tym, co negatywne, że nie zwracamy uwagi na pozytywy. To, co dobre uznajemy za normalne, a złe wyolbrzymiamy.
Na koniec konkretne rady związane z naprawianiem relacji. Najpierw należy wczuć się w myślenie drugiej osoby na temat problemu. Zrozumieć, o co jej chodzi, spokojnie wysłuchać. Potem trzeba tej osobie okazać czułość, szacunek. Gdy tej osobie coś w końcu powiemy, to ma ją budować a nie dołować. Nie ma sensu wyliczanie pretensji. Lepiej skupiać się na tym, co dobre i to rozbudować.
Zadaj pytanie: