Hau, Przyjaciele!
Dziewczyny stały po zebraniu marianek przy furtce i zawzięcie dyskutowały. „No przecież w życiu trzeba ryzykować, inaczej niczego nie przeżyjemy, będziemy tylko ostrożnie przemykać się z dnia w dzień”- przekonywała Paulina nieznaną mi dziewczynę. „Chodź z nami na pola, to takie miejsce, gdzie omawiamy swoje sprawy i zawsze wracamy zadowolone, z nowymi pomysłami.” „Czekajcie na mnie, pobiegnę tylko po Tobika”- zawołała Kamila. O, to lubię. Szczeknęłam radośnie zaznaczając swoją obecność. Nowa dziewczyna spojrzała na mnie rozbawiona. „To moja Astra- uśmiechnęła się Paulina- pies, który wszystko rozumie i wie, a w sprawach jedzenia potrafi wiele ryzykować.” Byłam oburzona, jak można o mnie tak mówić. Zjeść, owszem lubię, ale przyjaźń, wierność, oddanie, czekanie- to moje główne cechy. „Tak ,Astra, wiemy, że należy pocałować psa w łapę, bo „uczy jak na Boga czekać”- kpiła ze mnie Paulina, popisując się przed nową. A ta się roześmiała, przykucnęła przy mnie, pogłaskała. „Zawsze chciałam mieć psa- szepnęła- ale u nas wszystko musi być rozsądne i logiczne.” „To zaryzykuj, jedź z nami na szalony turnus, chociaż nas nie znasz. Warto poznawać nowe osoby, może nawet Astra pojedzie z nami?”- kusiła ją Paulina i już razem kucały przy mnie, głaskały, a ja przewróciłam się na grzbiet, by okazać pełną ufność. No i czułam, że nowa właśnie podjęła decyzję. Cześć. Astra