Kiedy głośno? Kiedy cicho? Głos mówi często więcej niż słowa. Jak się w tym wszystkim połapać?
Głośnym mówieniem pokazujemy pewność siebie, ale jeśli przesadzimy, inni pomyślą, że mówiący jest agresywny. Poza tym słuchanie podniesionego głosu też do przyjemności nie należy. Z drugiej strony ten, kto mówi cicho, uchodzi za bardzo nieśmiałego, nie do końca znającego się na tym, o czym opowiada. Takiemu komuś łatwiej też wejść w słowo i przerwać wypowiedź. Najlepiej więc znaleźć złoty środek. A jak to zrobić? Mówić wyraźnie, pewnie, ale nie bardzo szybko. Łatwo powiedzieć… Trzeba nauczyć się rozróżniać sytuacje i miejsca, kiedy trzeba mówić tylko cicho lub tylko głośno. Na przykład w kinie. Kiedy oglądamy film i nagle chcemy coś o toczącej się na ekranie akcji powiedzieć koledze siedzącemu obok, mówimy cicho, żeby nikomu nie przeszkadzać w oglądaniu filmu. Szeptem też zwracamy uwagę, kiedy widzimy na przykład, że eleganckiej pani kolorowa nitka przyczepiła się do kapelusza albo piórko z kurtki puchowej do czarnego sweterka, albo suwak w sukience zjechał pięć centymetrów niżej. Nie chcemy przecież nikogo ośmieszyć, ale pomóc. Nie powinno się natomiast szeptać w towarzystwie czy przy stole, kiedy na przykład jesteśmy na imieninach u cioci. Inni biesiadnicy mogliby pomyśleć, że mówi się o nich. Głośno, wyraźnie i pewnie przemawiamy zawsze podczas występów na akademii w szkole albo kiedy czytamy słowo Boże w kościele. Słuchacze mają wszystko dokładnie usłyszeć i... zrozumieć. Głośno pozdrawiamy też sąsiada, panią w szkole czy koleżankę z klasy. Krzyk natomiast dozwolony jest, a nawet potrzebny, na trybunach sportowych, żeby każdy zawodnik usłyszał zachętę do gry. Krzyknąć można też z radości, kiedy na przykład trafiła się szóstka ze sprawdzianu albo kiedy dostałeś do ręki kolejny numer „Małego Gościa”. aś
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.