Hau, Przyjaciele!
Oto spokojna niedziela. Lubię szalone wyprawy, dalekie wędrówki, ale czasami dobrze jest po prostu cieszyć się spokojem. Kuba chyba mnie nie rozumie, bo pognał z kolegami na rowerach zaraz po mszy. Biją ostatnio rekordy szybkości i odległości. Mierzą czas, kilometry, analizują przebyte trasy i planują kolejne. Nie mogę z nimi jeździć, bo nie potrafię tak szybko biegać, a do kosza nikt by mnie nie wziął. Wystarczył mi dzisiaj spokojny spacer z Panem. Paulina ze złością skupiła się na nauce, bo w przyszłym tygodniu czekają ją jakieś sprawdziany i klasówki. Po południu odwiedziłyśmy Panią Annę. Wysłuchała z pełnym zrozumieniem narzekania na szkołę, nie pouczała i nie komentowała. Paulina sama zamilkła i powiedziała cicho: „ja narzekam, a pani od lat nie opuszcza mieszkania i jest ciągle uśmiechnięta.” Gospodyni uśmiechnęła się jeszcze bardziej i zaczęła wyliczać, co ją ostatnio tak cieszy: oto świeci słońce, a ona może wystawiać twarz w otwartym oknie i łapać promyki. Poza tym bardzo lubi obserwować ruch uliczny, szczególnie przejście dla pieszych. A jest też bardzo zajęta, bo za tyle osób chce się modlić, że czasami nie potrafi nadążyć. Teraz cieszą ją pączkujące drzewa i krzewy, przecież widzi to ze swojego okna. Mina Pauliny była nieszczególna, bo jednak czuła się głupio przy starszej pani, która ma w sobie tyle radości mimo męczących ograniczeń. „Biegnijcie już do domu i obserwuj to, czego ja nie mogę”- zachęciła ją wesoło Pani Anna. Chyba obie od dawna nie dostrzegłyśmy tylu cudownych zjawisk co dzisiaj. Cześć. Astra