Na początek sprawa podstawowa – kim był „Anoda”. Wyróżnienie nosi imię Jana Rodowicza „Anody”, powstańca, żołnierza Szarych Szeregów i AK, a po wojnie studenta architektury. Na stronie internetowej nagrody jego imienia czytamy taki opis: szczupły, wysoki, przystojny blondyn; żywiołowy, w gronie kolegów czasem łobuzerski, wobec kobiet nieodmiennie szarmancki. Zawsze w biegu, ale otwarty na innych, gotowy do pomocy. Dowcipny kolega, ale opanowany i odpowiedzialny żołnierz. Wreszcie – utalentowany student architektury, który po studiach mógłby wpływać na kształtowanie przestrzeni stolicy.
Nagroda „Anody” została w tym roku przyznana po raz szósty. Jak podkreślają organizatorzy, w tym roku otrzymali rekordową liczbę 136 zgłoszeń, spośród których Kapituła Nagrody wybrała po pięciu nominowanych w każdej z kategorii.
- Laureatem nagrody w kategorii „wyjątkowy czyn” został Łukasz Walkowiak z Głogowińca w woj. kujawsko-pomorskim. Pomógł on niepełnosprawnemu mężczyźnie wydostać się z płonącego baraku. Jak podkreślali wówczas strażacy, uratował mu życie, gdyż w momencie ich przybycia, byłoby już za późno na ratunek. Podczas uroczystości wyraźnie wzruszony wyraził radość z faktu otrzymania nagrody, a przede wszystkim dlatego, że „udało mu się uratować człowieka”.
- Za „całokształt dokonań i postawę życiową” nagrodzono o. Edwarda Konkola, twórcę białostockiego Stowarzyszenia Pomocy Rodzinie "Droga". Organizacja utworzyła sześć ośrodków pomocy rodzinie integrujących podlaskie dzieci i ich rodziców pochodzących ze środowisk ubogich.
- "Zaangażowanie i działalność społeczna" przyczyniły się do wyróżnienia sióstr Marty Krzeptowskiej i Marii Krzeptowskiej-Marusarz. Prowadzą one schronisko PTTK w Dolinie Pięciu Stawów Polskich i angażują się w liczne inicjatywy lokalne, takie jak poprawa bezpieczeństwa turystów w górach czy organizacja kursów przeciwlawinowych.
«
‹
1
›
»
oceń artykuł