Można mieć 25 lat i już być starym, a można mieć 90 lat i wciąż być młodym.
Ale gala! Już od okładki się zaczyna! Bardzo mi się podoba ten elegancki chłopiec z muchą przy koszuli i w kapeluszu na głowie. Co trzyma w ręku? „Małego Gościa” sprzed dziewięćdziesięciu lat.
Słuchajcie, pewnie trudno Wam w to uwierzyć, ale „Mały Gość” w tym roku obchodzi 90. urodziny. Naprawdę. To już nie byle co.
Kiedyś do naszej redakcji przyjechała grupa uczniów. Dzieci słuchały, oglądały, pytały. – Jak myślicie, ile lat ma już „Mały Gość Niedzielny”? – zapytałam. – 15, 25 42… – próbowały zgadnąć. – Prawie 90! – powiedziałam, a jeden z chłopców zaczął mi się badawczo przyglądać, aż w końcu zebrał się na odwagę i stwierdził zdziwiony: „Taaak?! A nie wygląda pani…”.
Tak sobie myślę, że z „Małym Gościem” jest właśnie tak. Mimo swoich 90. urodzin tak naprawdę nasze/Wasze czasopismo się nie starzeje. Wciąż jest młode. A wiecie dlaczego? Bo zawsze ma młodych czytelników. A jeśli ktoś ma już swoje lata i wciąż zagląda do „Małego Gościa”, to ma młodego ducha, jak mówi pani Barbara na str. 16–17, która od 35 lat kolekcjonuje nasze czasopismo. – Ciągle czuję się dzieckiem – mówi.
Wiem, powiecie, jak to, ja już chcę mieć 18 lat, chcę skończyć podstawówkę, gimnazjum. Ale kochani, tu nie chodzi o wiek, tu chodzi o ducha – żeby pozostał jasny, prosty, szczery, radosny i dobry jak dziecko, czego Wam i sobie serdecznie życzę.