Hau, Przyjaciele!
Dziewczynka, która Jadzia prowadzi na roraty zachorowała. Dlatego dziewczyny zabrały mnie, idąc razem po Filipa, potem tylko otworzyły furtkę, bym się poszła ogrzać, a na mszy Pani znowu mnie wypuściła, bym z nimi poszła. Obie dziewczyny opowiadały maluchowi przeróżne baśnie i legendy o pasterzach z Betlejem. Wracały do domu bardzo wolno, chociaż pogoda nie sprzyjała spacerom. „Myślę, że bieda i pozycja pasterzy w tamtym społeczeństwie to nie jest problem takich dzieci jak Filip.” „Ale to ogromny problem starszych dzieci, nastolatków i dorosłych.” Kiwały głowami, a po chwili same zaczęły u siebie zauważać różne niestosowne zachowania. Chęć przynależenia do klasowej elity, do tak zwanych popularnych, a to w dziwny sposób wiąże się z pieniędzmi rodziców. „Chciałoby się być jak 3-latek, dla którego nie ma znaczenia, czy ktoś jest zamożny czy nie, czy ma najmodniejsze gadżety, markowe ciuchy.” Z minuty na minutę przyspieszały kroku i czułam, że powzięły ważne postanowienia. Chyba spróbują zmienić nieco obyczaje w klasie. Mogą się wzorować na nas, na psach, bo nas kompletnie nie interesuje, kim są właściciele, kto jaką ma obrożę, czy jest rasowy z rodowodem czy to zwyczajny kundel. Niestety, do tego prostego wniosku dziewczyny nie doszły, tylko w kółko o pasterzach z Betlejem. Cześć Astra