Dom pusty, dzieci w Krakowie, ale ja pilnuję lepiej niż mitologiczny Cerber. Nawet ptaki obszczekuję, by wiedziały, kto tu pracuje. Pełna energii wykopałam dzisiaj kilka dołków w ogrodzie, ale to się Pani nie spodobało. Wrócili dzisiaj z Panem nieco wcześniej z pracy, dojechała też babcia, ta, co będzie u nas mieszkała do końca tygodnia. Byłam przekonana, że czeka nas spacer, chociaż na cmentarz, ale nic z tego. Owszem, Pani przygotowała kawę, Babcia rozłożyła ciasto, a Pan włączył telewizor. Wyżebrałam trochę ciasta i ułożyłam się przy stopach Babci. Jej kotka Funia nawet sympatycznie mruczała i nie fuknęła na mnie ani razu. Wszyscy wpatrywali się w ekran, bo oto dzisiaj papież przylatuje do Krakowa. No, to już wiem, dlaczego Paulina i Kuba już tam są. Dorośli siedzieli, wsłuchiwali się, komentowali, ale najważniejsze, że bezwiednie mnie częstowali pysznym ciastem przygotowanym przez babcię. Lubię tego radosnego papieża Franciszka. Cześć. Astra